Robert Mazurek: Dzień dobry, kłaniam się nisko, najbliższy współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, szef, dyrektor, przepraszam najmocniej, dyrektor jego biura, członek sztabu Prawa i Sprawiedliwości. Radosław Fogiel: - Witam, bardzo mi miło. Zaczniemy od stanu zdrowia Jarosława Kaczyńskiego, on ostatnio wszystkich zainteresował, przez wywiad, którego pan prezes udzielił. To jak to jest? Prezesa czekają operacje. Prawda? - Owszem i nie mówię tu o operacjach natury politycznej, tylko faktycznie ortopedycznych, ale ponieważ pan prezes jest osobą, która najmocniej w sztabie cisnęła na to, żeby odwiedzić wszystkie 41 okręgów wyborczych i to w czasie mniejszym niż 40 dni, które nam zostały do wyborów, to chyba jest całkiem nieźle. Ja nie twierdzę, że jest niemobilny, ale to, jak się okaże za chwilę, ma znaczenie polityczne. To będą dwie operacje? - Z tego co wiem, też ze słów pana prezesa w wywiadzie, to tak, najpierw jedna noga, potem druga noga. Sumuje nam się, jeden i dwa, to dwie nogi. Sprawdzę na palcach. Tak, to są dwie nogi, prawa i lewa. Jak Lech Wałęsa kiedyś też miał prawą i lewą. - Dokładnie, jak się jedną za bardzo wzmocni, to się później źle skończy. Dlatego Jarosław Kaczyński najpierw osłabi, później wzmocni. Ale zostawmy kończyny Jarosława Kaczyńskiego. Kto będzie... A nie, najpierw inne pytanie. To tak normalnie w kolejce stoi Jarosław Kaczyński? Zapisał się wcześniej na listę na te endoprotezy, czy też po znajomości? - Po znajomości raczej nie, wchodzi w grę prawdopodobnie prywatna służba zdrowia, aczkolwiek to jeszcze decyzja prezesa. Prywatna służba zdrowia w wypadku prezesa? Nie wierzę w to, jest jak Gomułka. - Panie redaktorze, jednak byłbym w stanie - mimo nawet mojego niezbyt zaawansowanego wieku i niepamiętania Gomułki - parę różnic wymienić. Chodzi o pewną skromność, o czym pan nie wie, bo rzeczywiście nie zna Gomułki. On tępił drogie krawaty na przykład. Ale rozmawiamy o polityce, a nie o stanie zdrowia Jarosława Kaczyńskiego. O co chodzi z tym Sejmem, który wczoraj ciężko pracował, dzisiaj nad ranem skończył obrady, to była jakaś 2-3 w nocy - i tylko po to właściwie je przerwał, żeby wznowić po wyborach? No to albo rzeczywiście opozycja ma rację i szykujecie jakiś niebywały szwindel, albo jesteście... niemądrzy. - Sprawa jest jasna, tylko niestety się rypła i tuzy intelektu z opozycji, w osobach kilku posłów, którzy wczoraj o tym mówili, odkryły ten tajny plan, że to jest oczywiście kolejny element pełzającej dyktatury, która zamierza dokonać rzeczy strasznych i zamierza dokonać ich po wyborach. Pańskie poczucie humoru jest mało czytelne przez antenę. Niech pan powie wprost: po co wam to było? Po co to jest? Nie można było naprawdę zrobić dwudniowego posiedzenia? Cześć, załatwione i do zadań? - Ale widział pan redaktor frekwencję na głosowaniach. I to nie tylko po naszej stronie, ale i po opozycyjnej, a może nie tylko po opozycyjnej, ale i po naszej. Wyciągnięcie posłów, z terenu z kampanii, która jest wybitnie krótka w tym roku, jest trudne. Skumulowaliśmy wszystko w jeden dzień, te rzeczy, które były terminowe, które trzeba było z robić, łącznie z wnioskiem o votum, żeby nie było, że coś ukrywamy. Czy ta operacja Jarosława Kaczyńskiego, o której mówiliśmy, przesądza, że premierem będzie po wyborach Mateusz Morawiecki?- Tego bym akurat nie łączył. Ale to się dobrze składa. - Powiedziała żona składając męża do trumny. Tak, bardzo zabawny zastępca rzecznika Prawa i Sprawiedliwości, Radosław Fogiel jest państwa i moim gościem. O składaniu do trumny porozmawiamy sobie później. Ale nie o składaniu do trumny prezesa, tylko o nominowaniu premiera. Pan mówi, że to się nie łączy, a to się trochę łączy, bo jeżeli Jarosław Kaczyński będzie unieruchomiony, to będzie mu trudniej w pracy. Chyba, że będzie przyjmował gości z nogą na wyciągu na przykład. - Biorąc pod uwagę oddanie pracy Jarosława Kaczyńskiego, to myślę, że to nie byłaby przeszkoda nie do przejścia. Ale fakt, że premierem ma być pan premier Morawiecki, jest jednak niezależny od operacji jednej czy drugiej. Czy to jest przesądzone? - Tak, przecież jasno o tym mówimy. Proszę powiedzieć, bo ja chcę mieć to nagrane i później wam puszczać. - Z jednym zastrzeżeniem, prawda. Prawo i Sprawiedliwość musi najpierw wygrać wybory, co nie jest przesądzone. Kto zostanie premierem jeśli Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory? - Mateusz Morawiecki. Teraz porozmawiajmy o pieniądzach, ja nawet znam pańskie zarobki, to nie jest takie trudne. - Właśnie obawiałem się, że o moich. Pan ma całkiem spore, bo 9 600 pan zarabia brutto, plus dostaje dietę radnego, to na rękę tak wychodzi lekko 10 tysięcy. - Później na koncie, to jakoś tak nigdy nie wygląda. Ja się opieram wyłącznie na pańskich oświadczeniach majątkowych, chyba, że pan sobie zawyża zarobki, żeby robić na laskach dobre wrażenie. - To jest właśnie to, ostatnio zapomniałem lamborghini wpisać, w przyszłym roku się poprawię. Odwrotnie, pan wpisał, ale go nie ma. - Właśnie zapomniałem tego zrobić. Ja mam dla pana taką zagadkę. Paweł Kukiz, półtora roku temu w naszym studiu, trochę śpiewał, trochę deklamował pewną pieśń i pytanie do pana będzie, a o kim, że to: "od soboty do pierwszego jeszcze trzy tygodnie", dalej nie śpiewam: "z głodu rękę wbijam w ścianę, trzymam spodnie. Niech się spełni sen, mała kromka chleba, bo przewracam się. Bieda, bieda, bieda". Ta wzruszająca ballada, o kim to było? - No tak, mogę się domyślać. O jednym z liderów partii koalicyjnych. No to słucham. O kim? - Sądzę, że Kukiz pił do Jarosława Gowina, który pozwolił sobie na taką uwagę o zarobkach polityków. Jarosław Gowin ma w tym jakiś talent, bo najpierw mówił, że z tej pensji nie starcza mu do pierwszego, a teraz powiedział był, że 8 tysięcy złotych, to w dużych miastach, na rękę 8 tysięcy złotych, to jest mało. Pan bieduje?- To jest chyba jednak indywidualny pogląd pana premiera. Być może mamy inne poczucie wartości pieniądza... Macie inne potrzeby. - ...bo jednak wychodzę z założenia, że 8 tysięcy, nawet w dużych miastach jak Warszawa, Gdańsk, to nie są złe pieniądze. Tym bardziej, że politycy raczej powinni się zajmować tymi, którzy w powiecie, chociażby przysuskim, zarabiają tysiąc pięćset. Robert Mazurek Fogiel: Zadeklarowaliśmy, że zrobimy w tej kadencji ustawę ujawniającą majątki rodzin polityków W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek zapytał swojego gościa, czy premier i marszałkowie Sejmu i Senatu ujawnią majątki rodzin jeszcze przed wejściem w życie ustawy. "Przekażę tę koncepcję pana redaktora, ale to już nie jest decyzja nawet samych marszałków czy premiera, a bardziej ich małżonków". W drugiej części rozmowy na tapecie pojawiły się tematy popkulturowe. Okazało się, że zastępca rzecznika PiS jest wielkim fanem "Gwiezdnych wojen", choć nie wszystkich części. "Zastanawiam się, czy nowe "Gwiezdne wojny" są słabsze, czy to syndrom starego człowieka" - powiedział Fogiel. Polityka PiS pasjonuje amerykańskie kino, ale niekoniecznie to wysokich lotów - "Jestem wielbicielem wysokobudżetowych, amerykańskich, kiepskich filmów" - przyznał Radosław Fogiel.