To pierwszy oskarżony w śledztwie w tzw. seksaferze. Akt oskarżenia w tej sprawie łódzka prokuratura okręgowa skierowała już do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim - poinformował rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania. Oskarżonemu grozi kara do 8 lat więzienia. Łódzka prokuratura zarzuca Jackowi P. nakłanianie, w okresie od grudnia 2002 do stycznia 2003 roku, Anety Krawczyk do przerwania ciąży wbrew przepisom ustawy oraz usiłowanie przerwania ciąży i narażenie kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ten ostatni zarzut dotyczy okresu styczeń-luty 2003 r., gdy Jacek P. - zdaniem śledczych - kilkakrotnie podał Krawczyk przeznaczoną dla zwierząt oksytocynę w celu wywołania skurczów porodowych. (Anecie Krawczyk zgodnie z prawem nie grozi za to odpowiedzialność karna). Ponadto Jacek P. oskarżony jest o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Według prokuratury, nakłaniał on Krawczyk aby w zamian za korzyść majątkową udzieliła wywiadu w telewizji lub radiu i wycofała swoje wcześniejsze zeznania obciążające Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera. Według śledczych, mężczyzna proponował jej za to "zapewnienie utrzymania do końca życia". Zapis tej rozmowy, nagranej przez Krawczyk jest jednym z dowodów w tej sprawie. Jacek P. od lutego tego roku przebywa w areszcie. Nie przyznaje się do stawianych zarzutów. W związku z aresztowaniem Jacka P. sejmik województwa łódzkiego zdecydował, że każdy radny, który trafi do aresztu lub więzienia, będzie otrzymywał miesięcznie symboliczną dietę w wysokości 1 zł; średnia dieta radnego wynosi ok. 2 tys. zł. Jeśli Jacek P. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, to straci mandat radnego województwa. Wówczas na to miejsce wejdzie Aneta Krawczyk - kolejna na liście wyborczej Samoobrony w zeszłorocznych wyborach samorządowych. Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku, po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdzi też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera. Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Łódzka prokuratura zapowiada, iż do 10 lipca powinien być gotowy wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Łyżwińskiego. "Do realizacji zostały już nieliczne czynności i w terminie do 10 lipca możliwe będzie skierowanie wniosku o uchylenie immunitetu" - powiedział PAP Kopania. Sejm rozpatrzy ten wniosek prawdopodobnie już po wakacjach. Sam Łyżwiński zapewniał wcześniej, że zrzeknie się immunitetu, kiedy taki wniosek trafi do Sejmu. Śledczy prawdopodobnie chcą postawić posłowi zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to do 12 lat więzienia. Prawdopodobnie prokuratura wystąpi także o zgodę na aresztowanie posła. W śledztwie przesłuchano ponad 150 osób. Dotąd zarzuty w nim przedstawiono trzem osobom: obok Jacka P. także b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. i b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. I. jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań, a Pawłowi G. zarzuca się grożenie śmiercią Krawczyk i poplecznictwo. Tym ostatnim grozi kara do 5 lat więzienia. Łyżwiński, poseł z regionu łódzkiego, niedawno zwracał się do Prokuratora Krajowego z wnioskiem o zmianę prokuratury, która zajmuje się sprawą. Twierdził, że prokuratura w Łodzi może być nieobiektywna. Zmiana prokuratury jednak nie nastąpiła.