Jak informuje portal "twojezaglebie.pl", radny PiS z Sosnowca, Tomasz Mędrzak, nawoływał do "zajmowania budynków rządowych" i do "podpalania samochodów transmisyjnych reżimowych mediów". "Wzywam wszystkich chętnych na wyjazd 11.11 abyśmy hasło tegorocznego marszu "odzyskajmy Polskę" potraktowali dosłownie. Szykujmy się na przewrót i zamieszki w tym dniu a w ich konsekwencji na zajęcie budynków rządowych. Nie ma już odwrotu" - pisał na "Facebooku". Wpis został już usunięty, ale portal "twojezaglebie.com" zdążył wykonać zrzut z ekranu. "Oczywiście, nie podpalajmy przypadkowych samochodów. Nie możemy być tak nieodpowiedzialni. Szkoda paliwa. Podpalajmy jedynie wozy transmisyjne reżimowych m,ediów. Przynajmniej do chwili, gdy nasi siepacze nie opanują gmachu telewizji" - pisał Mędrzak w komentarzu do wpisu. "Twojezaglebie.pl" cytuje wypowiedź wiceprezydenta miasta, Arkadiusza Chęcińskiego, który na swoim facebookowym koncie napisał: "Uważałem, że mówienie o tym, że działalność PiS może doprowadzić do wojny domowej to prognozy mocno przesadzone, ale po tym, co przeczytałem na stronie fb Tomasza Mędrzaka, radnego PiS w Sosnowcu, zmieniam zdanie". Na stronie "twojezaglebie.pl" pojawiły się tłumaczenia Mędrzaka: "Mój wpis był żartem, a ja sam zostałem źle zrozumiany. Wiem, że prezydent jest oburzony, ale to tylko pokazuje, jak bardzo jesteśmy spięci" - ocenia. Przyznaje także, że dobór słów mógł być niefortunny: "Dlatego też usunąłem post. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że żartowałem". Radny przeprasza. Twierdzi, że żartował. Komentarz: "Kij w oko frajerom" Jakiś czas później radny ponownie przeprosił za swoje słowa i przeprosiny te opublikował na Facebooku. Twierdził, że jego słowa "nie były serio". Oto pełna treść jego oświadczenia. "To był fatalny dzień. Słowo przepraszam odmieniłem chyba przez wszystkie przypadki. Kilkanaście razy udowadniałem, że nie jestem wielbłądem (terrorystą), chcącym obalić legalną władzę. Wpis, który był groteską, został z premedytacją i cynizmem użyty do politycznej nawalanki. Nie usprawiedliwiam swojej skrajnej nieroztropności, mimo prywatnego i żartobliwego charakteru tej rozmowy, nie powinienem stwarzać okazji do kolejnego ataku na moja formację. Rozumiem nawet to, że polityczny rywal, tym razem Arkadiusz Chęciński skorzystał z okazji, by dowalić przeciwnikowi. Takie jest wilcze prawo polityki. "W polityce nie może być miejsca dla takich zachowań" stwierdza Arkadiusz Chęciński odnosząc się z pełną powagą do wpisu, który - raz jeszcze powtórzę - nie był na serio! Mam jednak problem z jego moralnym wzmożeniem. Polega on na tym, że nie słyszałem jego głosu oburzenia, gdy były członek Platformy Obywatelskiej zamordował działacza PiS. Nie słyszałem, że nie ma miejsca dla takich zachowań, kiedy jego partyjny kolega wysyłał dziennikarzom smsy z zaproszeniem na "Kaczkę po Smoleńsku i krwawą Marry", by uczcić tragedię smoleńską. Nie słyszałem też wtedy z jego ust fraz o atmosferze wojny domowej. Sytuacja polityczna w Polsce osiągnęła granice absurdu, w których pojedynczy wpis na facebooku urasta do rangi ogólnopolskiego problemu, natomiast rzeczywiste problemy spychane są na margines publicznej debaty. Raz jeszcze przepraszam wszystkich, których zawiodłem.". Jeden z jego znajomych z Facebooka zdażył już udzielić mu wsparcia. "Kij w oko frajerom którzy z wszystkiego zrobią aferę,na pohybel.Taki urok Facebooka-wszyscy cię obserwują i czychają" - (pisownia oryginalna) napisał bezpośrednio pod przeprosinami Mędrzaka.