- Program "Radny w Państwa Domu" pomoże władzy lepiej poznać problemy, którymi żyją mieszkańcy - argumentuje pomysłodawca Maciej Fischer. Ludzie trochę podśmiewają się, że zimą będą przyjmować po kolędzie księdza, a wiosną radnego. - To będzie taka polityczna kolęda. Jeśli tylko przyniesie to jakieś efekty, to czemu nie - uśmiecha się mieszkaniec Bochni Andrzej Tabor. W sprawie domowych wizyt radny Maciej Fischer złożył już interpelację. Czeka na rozpatrzenie propozycji przez radę miasta. Czy to jego autorski pomysł? - zapytała gazeta. - Podpatrzyliśmy ten zwyczaj w niektórych niemieckich miastach, stwierdziliśmy, że można go przenieść na nasz grunt. W Bochni są osoby starsze, które ze względu na stan zdrowia nie mogą przyjść na dyżur radnego i opowiedzieć mu o swoich problemach, poprosić o interwencję - tłumaczy. - Program skierowany jest też do tych, którzy są zdrowi, mogą przyjść, ale z jakichś powodów się wstydzą. Ma nam ułatwić kontakt z mieszkańcami - dodaje rajca. Od strony technicznej - pisze gazeta - miałoby to wyglądać w ten sposób, że osoba, która chce gościć u siebie radnego, dzwoni podczas jego dyżuru i umawia się z nim na konkretny dzień i godzinę. Jak zapewnia pomysłodawca, taka wizyta nie powinna być dodatkowo płatna z kasy miasta, lecz w ramach diety otrzymywanej co miesiąc przez rajcę. - W samym fakcie chodzenia radnych do domów mieszkańców nie widzę nic niestosownego. Natomiast mam wątpliwości co do ich wizyt w ośrodkach, np. opieki paliatywnej lub społecznej. Od tego jest służba zdrowia i pracownicy opieki społecznej. Obawiam się, że laik nie ma w tym wyczucia - uważa przewodniczący bocheńskiej rady miasta Ryszard Najbarowski. Jak dodaje, pomysł został zgłoszony i w czwartek będzie przedyskutowany na komisji zdrowia i pomocy społecznej. Jeśli uzyska pozytywną opinię, trafi na sesję i zostanie poddany pod głosowanie wszystkich radnych - podaje "Dziennik".