Podróż do Włoch kosztowała podatników kilka tysięcy złotych - twierdzi gazeta. Komendant główny policji w Kontrwywiadzie RMF FM zapewnia, że "to był wyjazd służbowy, ale bus nie zrobił ani kilometra więcej". W wyprawie 20 lutego 2011n r., poza Matejukiem, brali udział: Rafał Łysakowski, szef biura Międzynarodowej Współpracy KGP, Dariusz Biel, komendant wojewódzki policji w Katowicach i jego zastępca Jarosław Szymczyk. Pojechali również funkcjonariusze z Rzeszowa, Krakowa oraz Kielc - w sumie 10 osób. Jak potwierdza rzecznik KGP Mariusz Sokołowski funkcjonariusze jechali dwoma policyjnymi busami, razem ze swoim sprzętem i bagażami. Przez pierwsze trzy dni policjanci byli służbowo w Centrum Wyszkolenia Włoskiej Policji w Moenie. Podpisali tam m.in. umowę o współpracy i bezpieczeństwie na stokach. Po podpisaniu dokumentu nie wrócili do kraju, tylko odpoczywali w tym samym ośrodku. Razem z nimi zostały busy. Do kraju funkcjonariusze wrócili 26 lutego. Jak tłumaczy Sokołowski "uznano, że skoro wiozły kierownictwo na podpisanie umowy, to mogą również zostać te kilka dni dłużej". - Chciałem mocno zapewnić wszystkie osoby, że podatnika nic to nie kosztowało, był to wyjazd służbowy, jechał bus, dostaliśmy zaproszenie od policji w Moenie na cały tydzień, program był mniej intensywny, pozostałe dni spędziliśmy na własny koszt - tak w Kontrwywiadzie RMF FM mówił Andrzej Matejuk. - Jechaliśmy jednym busem, wracaliśmy tym samym busem, to był wyjazd służbowy, ale nie zrobił ani kilometra więcej - zapewnił. - Trzydniowy urlop komendanta i innych policjantów po delegacji we Włoszech nie kosztował podatników ani złotówki, wbrew temu co opisuje dzisiejszy "Super Express". Nie był też wysyłany żaden dodatkowy radiowóz ze sprzętem - stwierdzi z kolei rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski.