Jak ustalił dziennikarz Radia Zet Mariusz Gierszewski, w 2015 roku były dyrektor lubelskiej delegatury CBA Tomasz G. powiadomił szefa Biura Ernesta Bejdę o podejrzeniu, że jeden z funkcjonariuszy ostrzegł osobę, wobec której prowadzono tajną operację. Tomasz G. odkrył wówczas, że funkcjonariusz CBA ostrzegł współpracownika znanej posłanki PiS, który miał być wówczas podsłuchiwany przez CBA. Po ujawnieniu przecieku, dyrektor delegatury Biura w Lublinie został zwolniony, a wobec funkcjonariusza, który był odpowiedzialny za przeciek, nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego. Zamiast tego funkcjonariuszowi wypłacono 2,5 tysiąca podwyżki i premii - podaje radio. Z informacji radia wynika także, że Tomasz G., opisał szczegóły przecieku w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. W swoim liście ujawnił, że 10 grudnia 2015 roku powiadomił o całej sprawie szefa CBA Ernesta Bejdę. Na ten list Tomasz G. nigdy nie dostał odpwowiedzi - czytamy.