Jak wynika z informacji radia, Stefan W. ma już status pokrzywdzonego w tej sprawie. Chodzi o dwie kwestie: ujawnienie wizerunku i danych osobowych a także rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego tuż po ataku na Pawła Adamowicza. Prokuratura ustala, kto odpowiada za wyciek zdjęcia Stefana W. na chwilę po zatrzymaniu. Na fotografii widać napastnika, który ma ślady pobicia na twarzy, a także skute kajdankami ręce. Biuro Spraw Wewnętrznych zabezpieczyło telefony komórkowe wszystkich policjantów, którzy mieli kontakt ze Stefanem W. po zatrzymaniu - podaje "Radio Gdańsk". W śledztwie badany jest także wątek filmu z ataku. Nagrane przez TVN wideo z momentu zabójstwa zostało udostępnione w całości jedynie policji. Stacja emitowała na swoich antenach wyłącznie fragmenty, na których nie widać samego ugodzenia nożem prezydenta Adamowicza. O udostępnienie całego filmu podejrzewa się dwóch funkcjonariuszy, którzy mieli nagrać film podczas jego odtwarzania - czytamy. Policjanci usłyszeli już zarzuty. Zarzuty dotyczą złamania art. 241 kodeksu karnego, który mówi o "rozpowszechnianiu publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym". Za popełnienie takiego czynu grozi maksymalnie do dwóch lat więzienia. Obaj policjanci zostali zawieszeni. Prokuratura będzie ustalała, kto zamieścił przekazany przez funkcjonariuszy film w sieci. Do ataku na Pawła Adamowicza doszło podczas finału WOŚP w Gdańsku. Podczas wypuszczania "światełka do nieba", na scenę wtargnął Stefan W. i zadał prezydentowi dwa ciosy nożem. Mimo starań specjalistów i długiej operacji, prezydenta nie udało się uratować.