W sobotę Nowa Lewica organizuje w stolicy Radę Krajową - pierwszą po połączeniu dawnych SLD i Wiosny oraz wyborze władz partyjnych. - To klucz zamykający cały proces wyborczy. W nowy rok wejdziemy z uporządkowaną sytuacją wewnętrzną - zapowiadał Robert Biedroń, współprzewodniczący Nowej Lewicy. Wydarzenie rozpoczęło wspólne wystąpienie liderów formacji; poza Biedroniem, jest nim Włodzimierz Czarzasty. Na scenie ustawiono dwa stoły wigilijne: pierwszy ilustrował ceny spożywczych produktów z 2015 roku, gdy PiS przejmował władzę, a sąsiedni obecny koszt tych samych artykułów. - Te stoły są dla pięcioosobowej rodziny. W 2015 r. barszcz kosztował ją 14 zł, karp - 15 zł. Teraz te ceny to 21 zł za barszcz i 28 zł za karpia. One są postawione na głowie, trzeba postawić je na nogi - ocenił Czarzasty. Liderzy partii wyliczyli, że ceny niemal wszystkich produktów wzrosły o kilkadziesiąt procent. - Minęło sześć lat rządów PiS. Obiecywali nam, że Polska wstanie z kolan. Po sześciu latach możemy jasno powiedzieć: jedyne, co wstało z kolan, to na pewno ceny - zauważył Biedroń. Nowa Lewica chce obniżki VAT i rekompensat za prąd i gaz Według Czarzastego inflację, która sięga obecnie 8 proc., dało się przewidzieć. - Czy znacie państwo jakiś kraj, w którym bank centralny nie przewiduje takich skutków? Oskarżam NBP, który jest niezależny, że źle wykonuje swoją pracę i nie stosuje przysługujących mu instrumentów. Jedyna firma, której opłaca się inflacja, to rząd - stwierdził. Jak dodał Czarzasty, "wpadliśmy w inflacyjną spiralę", dlatego z Biedroniem zaproponowali cztery "ulgi noworoczne". Zasugerowali, by przyznać rekompensaty za ceny gazu oraz prądu. Koszt takiego działania oszacowali na 7,5 mld zł, a dzięki niemu każdy obywatel miałby zaoszczędzić 600 zł miesięcznie. - "500 plus" nie wystarcza, potrzebne są rekompensaty bez kryterium dochodowego - mówił Biedroń. Liderzy Nowej Lewicy stwierdzili również, że niezbędne jest obniżenie podatku VAT z 23 do 15 procent oraz z 8 procent do zera. - Na każdym litrze benzyny będzie się zyskiwało 25 groszy i w kieszeni każdego z nas zostanie 200 zł miesięcznie. To dla wielu emerytów jest być albo nie być - stwierdził Robert Biedroń. Czarzasty pyta prezydenta i premiera. "Przywrócenie sędziów jest warte 260 mld zł?" Czarzasty przypomniał też o przyznanych Polsce pieniądzach z Krajowego Planu Odbudowy, które nadal nie zostały wypłacone. - Cholera mnie bierze, jak patrzę na to, co robi rząd ze środkami z polskiego KPO, to 260 mld zł. One zostały wprowadzone po to, aby w czasie pandemii pomóc każdemu krajowi Unii Europejskiej. Dlaczego są niewypłacone? Przez ideologiczne myślenie o państwie, konstytucji i praworządności - powiedział.Następnie dodał: - Oskarżam rząd polski. Dlaczego nie chce rozwiązać Izby Dyscyplinarnej? To jeden z dwóch warunków danych przez Komisję Europejską (w ramach KPO - red.). Lewica złożyła projekt ustawy w tej sprawie. On leży, wystarczy go wziąć - przypomniał. Włodzimierz Czarzasty zapytał też premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudę, czy przywrócenie do pracy trzech sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną "jest warte 260 mld zł, wejścia w spiralę inflacyjną i tego, że Polki i Polacy nie dostaną po 7,5 tys. zł z KPO". - Czy wasza zapiekłość, niechęć do praworządności, chęć do trzymania wszystkich za pysk to powoduje? Oskarżam was o głupotę państwową - powiedział.Podczas przemówienia lewicowi politycy przypomnieli o uchwalonej przez Sejm nowelizacji ustawy medialnej. - Potrzebne są wolne media, trzymam kciuki za TVN - przyznał Czarzasty, na co zebrani na sali zareagowali oklaskami i okrzykami "wolne media". Nowa Lewica wybierze wewnętrzne władze Podczas Rady Krajowej członkowie Nowej Lewicy wybiorą ostateczny kształt zarządu swojego ugrupowania, bo - jak tłumaczył Robert Biedroń - "muszą dokoptować ludzi". - Wybierzemy sąd partyjny, komisję rewizyjną i zespół programowy, statutowy i historyczny - przekazywał.Członków Rady Krajowej podczas spotkania jest około 200. Zostali oni wybrani przez kongresy wojewódzkie. Ponadto wśród członków będą też ci, którzy dostali się tam niejako z automatu, czyli posłowie, europosłowie, a także przedstawiciele w randze sekretarza lub podsekretarza stanu, a taką funkcję w Lewicy pełni jedynie zastępca szefa Kancelarii Senatu Karolina Zioło-Pużuk.