Były polityk z rezerwą odniósł się jednak do obecności prezydenta Bronisława Komorowskiego na mszy żałobnej w intencji Wojciecha Jaruzelskiego. - Wydaje mi się, że nie było to konieczne. Ktoś chyba prezydentowi źle doradził - ocenia Giertych. Generał Wojciech Jaruzelski zmarł 25 maja w Warszawie. Miał 91 lat. Jego pogrzeb odbył się w ubiegły piątek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Gwizdy i okrzyki przeciwników pochówku Pogrzeb odbył się zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Uroczystości towarzyszyły gwizdy i okrzyki przeciwników pochówku autora stanu wojennego na tym cmentarzu. Na placu przed domem pogrzebowym urnę z prochami generała pożegnała rodzina, przyjaciele i mieszkańcy Warszawy. Byli obecni m.in.: wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich (SLD) oraz szef BBN Stanisław Koziej; prezydencki minister Tomasz Nałęcz, szef SLD Leszek Miller, ambasador Rosji. "Zdrajca won pod Kreml" Na Powązkach zebrało się ponad tysiąc osób; autobusy w kierunku cmentarza były zatłoczone na długo przed rozpoczęciem uroczystości. Zwolennicy generała mieli m.in. hasła: "Generale żegnamy. Chwała i honor. Bezrobotni. Komuno wróć". Przeciwnicy zebrali się m.in. przy grobie płk. Ryszarda Kuklińskiego, oddzieleni kordonem policji. Skandowali: "Morderca, morderca" oraz "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Zdrajca, zdrajca". Trzymali zdjęcia ofiar z lat 80., m.in. Grzegorza Przemyka oraz transparenty "Cześć i chwała ofiarom generała" i "Zdrajca won pod Kreml". Dochodziło do starć słownych między obu grupami. Przy urnie wystawiono posterunek honorowy. Zgodnie z ceremoniałem wojskowym urnę udekorowano biało-czerwoną szarfą oraz wstęgą orderu Virtuti Militari, którym generał był odznaczony.