Netzel to prawnik mało znany na rynku finansowym. Ma teraz zarządzać ponad 30 mld zł z naszych składek. Sam pomysł, by mianować na to stanowisko adwokata, budzi wątpliwości. Pracował przecież dla ludzi mających kłopoty z prawem. "Rzeczpospolita" ujawniła, że Netzel pomagał w przeszłości firmie Drop-kartel, podejrzewanej o pranie brudnych pieniędzy. Nie uniknął też ewidentnych konfliktów interesów. Np. pracując w PKO BP jednoczenie świadczył usługi klientowi tego banku. To nie są dobre rekomendacje. Chcąc odwrócić uwagę od sprawy Netzla, Jacek Kurski rozpętał aferę wokół Donalda Tuska. Powtórzył oskarżenia, że billboardy, które PO wykupiła dla kandydata na prezydenta, sfinansował PZU. Kurski twierdzi, że kampanię reklamową "Stop wariatom drogowym" prowadziła dla ubezpieczyciela m.in. firma Jacka Olechowskiego, syna Andrzeja. Celowo sprowokowała atak Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego na tę akcję tylko po to, żeby PZU kampanię skrócił i zwolnił billboardy dla Tuska, który miał je kupić za 3 proc. wartości. Wszyscy zainteresowani zaprzeczają. Po przesłuchaniu Kurskiego i zeznaniach przedstawionych przez niego świadków Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie ewentualnego nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Donalda Tuska. Pojawia się też kolejny sensacyjny wątek. Otóż do Kurskiego, jak podaje "Gazeta Wyborcza", z rewelacjami o działaniu Cezarego Stypułkowskiego na szkodę PZU miał się zgłosić Włodzimierz Soiński, były członek zarządu PZU, odpowiedzialny w nim za bezpieczeństwo. - Po raz pierwszy pojawił się w firmie około 1994 r., gdy zawierała pierwsze kontrakty z Prokomem Ryszarda Krauzego - wspomina b. pracownik PZU. - Potem wyrzucił go Władysław Jamroży, a po raz drugi przyjął Zdzisław Montkiewicz, gdy Leszek Miller mianował go prezesem PZU SA. Wtedy mówiło się, że pilnuje interesów Krauzego. Z zarządu PZU wyrzucił Soińskiego Stypułkowski. Teraz Soiński, współpracownik Montkiewicza, o którego związkach ze służbami media informowały szeroko, zgłasza gotowość współpracy z PiS i partia bierze to za dobrą monetę. Tak naprawdę jednak kolejna warstwa prawdziwych czy urojonych afer przykryć ma rzecz w tym wszystkim najważniejszą ? brak pomysłu, jak rozwiązać nabrzmiały konflikt z Eureko. Jeszcze za Andrzeja Mikosza strona polska zakwestionowała udział w arbitrażu amerykańskiego arbitra Stephena Schebela uznając, że nie będzie on bezstronny. Wcześniej był bowiem konsultantem kancelarii reprezentującej interesy amerykańskiego Cargilla w sporze z rządem polskim. - Próba usunięcia arbitra zamroziła sprawę na kilka miesięcy - uważa prawnik z międzynarodowej kancelarii. - Z tego, co wiem, rząd ten czas zmarnował. Tymczasem rozstrzygnięcie, czy Schebel będzie w składzie arbitrów, może zapaść jeszcze w tym miesiącu, a wtedy spór z Eureko znów nabierze dynamiki. Eureko żąda od nas 8 mld zł odszkodowania i możliwości szybkiego dokupienia 21 proc. akcji PZU po historycznej cenie, na czym tracilibyśmy kolejne 3 mld zł. Do tego starcia nadal nie jesteśmy przygotowani.