Otwierając posiedzenie prezydium rządu, Putin oświadczył, iż protokół został ponownie podpisany przez stronę ukraińską a także przez przedstawiciela zarządu Gazpromu, który udał się do Kijowa. Obecnie dokument jest w drodze do Brukseli, gdzie po południu zbierają się ministrowie ds. energii państw UE. Rosyjski Gazprom zakomunikował rano, iż Ukraina podpisała już protokół w sprawie monitoringu przepływu gazu z Rosji przez terytorium tego kraju, rezygnując z wcześniejszych warunków. Kilka godzin później rzecznik rosyjskiego premiera Dmitrij Pieskow zapowiedział, iż Rosja gotowa jest wznowić tak szybko jak to możliwe dostawy gazu do Europy, gdy tylko Ukraina spełni warunki monitoringu przepływu gazu przez swe terytorium. Rzecznik, który wypowiadał się na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w Moskwie, zapowiedział także, iż rosyjski gaz będzie sprzedawany Ukrainie po cenach rynkowych. Nie określił jednak konkretnej wysokości, zastrzegając iż cena pozostaje nadal przedmiotem negocjacji. W grudniu, na początku kryzysu, mowa była o cenach 250-418 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Pieskow mówił także m.in. iż między stronami nadal istnieje wiele nierozwiązanych poważnych kwestii - wymienił różnice w szacunkach zadłużenia ukraińskiego za gaz czy w sprawie ilości podbieranego przez Ukrainę rosyjskiego surowca. Według rosyjskiej agencji ITAR-TASS, dokument został podpisany - bez obecności prasy - przez wicepremiera Ukrainy Hryhorija Nemyrię i zastępcę szefa Naftohazu Wołodymyra Trykołycza. Rzecznik ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz Wałentyn Zemlanski rano nie potrafił jednak potwierdzić doniesień Gazpromu, jakoby Ukraina podpisała ten protokół bez wcześniej dodanego oświadczenia. W niedzielę wieczorem Komisja Europejska (KE) zakomunikowała, że rząd Ukrainy zgodził się podpisać jeszcze raz protokół, który umożliwi wznowienie dostaw rosyjskiego gazu do krajów Unii Europejskiej, tym razem bez dopisku, który wywołał irytację Moskwy. KE zaznaczyła też, że nadal stoi na stanowisku, że "jednostronne oświadczenie, takie jak ukraińskie, nie ma żadnego wpływu" na postanowienia protokołu podpisanego przez Rosję, Ukrainę i UE. Według nieoficjalnych informacji, ukraińskie oświadczenie głosi, że Ukraina nie podbierała przesyłanego przez jej terytorium gazu i że nie ma długów wobec Gazpromu. Jest też mowa o konieczności dostarczania Ukrainie przez Moskwę dodatkowo tzw. gazu technicznego, by można było utrzymać ciśnienie w systemie przesyłu gazu. Ukraiński załącznik wywołał irytację strony rosyjskiej. W Moskwie potwierdzono, iż szef Gazpromu Aleksiej Miller i rosyjski wicepremier Igor Sieczin udali się w poniedziałek do Brukseli na rozmowy w sprawie kryzysu gazowego z ministrami ds. energii państw UE.