Poinformował o tym rzecznik szefa rosyjskiego rządu Dmitrij Pieskow. Nie wykluczył, że rozmowy potrwają całą noc. - Negocjacje trwają i będą trwały dalej. Uczestnicy siedzą przy stole i intensywnie pracują. Rozmowy mogą potrwać całą noc, do rana - powiedział rzecznik Putina. Negocjacje w rozszerzonym składzie - m.in. z udziałem szefów dwóch narodowych koncernów: rosyjskiego Gazpromu i ukraińskiego Naftohazu, Aleksieja Millera i Ołeha Dubyny - poprzedziły rozmowy w cztery oczy Putina i Tymoszenko. Trwały one około dwóch godzin. Putin i Tymoszenko rozmawiali już w cztery oczy po południu, zaraz po przylocie ukraińskiej premier do Moskwy. Później oboje uczestniczyli w międzynarodowej konferencji w sprawie zapewnienia dostaw rosyjskiego gazu do Europy, która z inicjatywy prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w sobotę obradowała na Kremlu. Rosyjsko-ukraińskie negocjacje gazowe zostały zerwane 31 grudnia. Toczyły się w oparciu o międzyrządowe memorandum o współpracy w sferze gazowej, podpisane przez Putina i Tymoszenko 2 października 2008 roku. Dokument ten - jak uważa Kreml - wygasł 1 stycznia. Przewidywał m.in., że Moskwa i Kijów w ciągu trzech lat przejdą na ceny rynkowe za dostawy rosyjskiego paliwa na Ukrainę oraz jego tranzyt przez ukraińskie terytorium do Europy. Warunkiem było spłacenie przez Naftohaz długów za gaz dostarczony w 2008 roku. Gazprom utrzymuje, że ukraiński koncern jest mu winny 614 mln USD za 2008 rok. Uważa też, że kontrakt na tranzyt surowca ważny jest do 2013 roku, a stawka za przesył (1,6 dolara za 1000 metrów sześciennych na odległość 100 km) - do 2010 roku. Domaga się ponadto, by cena gazu dla samej Ukrainy była pochodną ceny paliwa dla odbiorców w Europie. W I kwartale powinno to być 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych (wobec 179,5 USD w 2008 roku). Tyle samo - zdaniem rosyjskiego koncernu - Kijów powinien zapłacić za gaz bezprawnie pobrany z rurociągów tranzytowych w pierwszych dniach stycznia (86 mln metrów sześciennych). Gazprom zgadza się płacić stawkę rynkową (3,4 dolara) za przesył gazu przez ukraińskie terytorium, jeśli Naftohaz będzie płacić cenę rynkową za paliwo sprowadzane z Rosji na wewnętrzne potrzeby. Naftohaz nie uznaje roszczeń Gazpromu za 2008 rok. W 2009 roku gotów jest płacić 200-212 USD za 1000 metrów sześciennych gazu. Według ukraińskiego koncernu, dotychczasowe stawki za tranzyt surowca są nieważne (tak orzekł sąd administracyjny w Kijowie); nowe powinny wynieść co najmniej 2-2,20 USD. Ukraina nie przyznaje się też do przywłaszczenia gazu z magistrali tranzytowych. Utrzymuje, że paliwo to było jej niezbędne do podtrzymania właściwego ciśnienia w systemie przesyłowym. Strona ukraińska deklaruje, że zapłaci za ten gaz, gdy porozumie się z Gazpromem co do ceny.