Dzisiaj po raz trzeci ekolodzy zablokowali pracę ciężkiego sprzętu do wycinki lasu w okolicach Czerlonki w Puszczy Białowieskiej. Mówią, że protestują, "by dać naukowcom czas zbadać legalność wycinki". Na miejscu protestu w okolicach Czerlonki jest straż leśna i policja. Kilkanaście osób wylegitymowano. W związku z wycinkami na terenie nadleśnictwa Białowieża i Hajnówka obowiązują zakazy wstępu do lasu. Marianna Hoszowska z Greenpeace Polska poinformowała, że według protestujących, martwe drzewa wycinane są po to, by leśnicy pozyskali i sprzedali to drewno. Ich zdaniem, nie chodzi o walkę z kornikiem czy poprawę bezpieczeństwa, a tak tłumaczą to leśnicy. Chcą, by sprawę ocenili naukowcy. Protestujący postulują, by kwestie rozstrzygnęli niezależni badacze od ekologii lasu, dendrolodzy, specjaliści od martwego drewna. Hoszowska mówiła, że kornik "interesuje się" i żywi żywym drewnem, a nie martwym, dlatego protestujący uważają, że martwe drzewa w puszczy powinny zostać, nie powinno się ich wycinać. "Jesteśmy w kontakcie z naukowcami zajmujący się m.in. ekologią lasu, trwają rozmowy. Jesteśmy gotowi protestować do ich przyjazdu" - powiedziała Hoszowska. 30 maja Rada Gminy Białowieża przyjęła krótkie stanowisko (opublikowano je 2 czerwca), w sprawie zakazu wstępu do Puszczy Białowieskiej. Radni opowiedzieli się za tym, by "przynajmniej wszystkie szlaki turystyczne w Puszczy Białowieskiej" były udostępnianie mieszkańcom i turystom.