W związku z aferą taśmową - jak wynika z nieoficjalnych doniesień portalu wyborcza.pl - zatrzymano dzisiaj biznesmena Marka F., głównego akcjonariusza spółki Składy Węgla. Jako jeden z głównych udziałowców obiecywał, że w 2014 roku przychody spółki się podwoją. "Puls Biznesu", choć informacji - z braku wystarczających dowodów - nie potwierdza, wyjaśnia obecność biznesmena w głośnej aferze. Gazeta (w materiale, który był już gotowy 19 czerwca) powołuje się na doniesienia informatorów, jakoby Marek F. - w związku z zaangażowaniem się w działalność w obrębie sektora węglowego - miał nawiązać współpracę z Rosjanami. Według niektórych źródeł gazety mężczyzna jest jedynie przykrywką, a spółką w rzeczywistości sterują rosyjscy przestępcy. Niewygodne obietnice premiera Polski odbiorca woli korzystać z węgla oferowanego przez Rosjan, który jest o 30 proc. tańczy niż nasz. Z importem taniego węgla ze wschodu jest natomiast związana spółka SkładyWęgla.pl, której głównym akcjonariuszem jest Marek F. Polskie kopalnie - w związku z importem taniego rosyjskiego węgla - notują więc gigantyczne straty, ocierając się o bankructwo. Sytuację próbował w maju ratować rząd. Premier Donald Tusk odwiedził wówczas Śląsk i obiecał "ochronę polskiego węgla".Zapewniał, że ochrona ta będzie polegała na wyeliminowaniu nieuczciwego importu, a także przeanalizowaniu łańcucha dystrybucji.W tym celu - jak wynika z ustaleń "Pulsu Biznesu" - miał się spotkać z Bartłomiejem Sienkiewiczem i zlecić mu sprawdzenie, czy w tym obszarze nie dochodzi do działalności przestępczej. Polski węgiel z Kazachstanu Jak się okazało, sprowadzany z Rosji i Kazachstanu węgiel był oferowany jako polski. Fikcyjna dokumentacja, oszustwa związane z jakością, pranie pieniędzy, wyłudzanie nienależnego podatku VAT - te ustalenia okazały się bardzo niewygodne dla prywatnej spółki powiązanej z Rosjanami. W czerwcu doszło do zatrzymania przez CBŚ 10 osób związanych ze spółką SkładyWęgla.pl. "PB" spekuluje, że ta sytuacja mogła zmusić Marka F. do "sięgnięcia po armatę", którą było wypuszczenie do mediów nagrywanych rozmów. Przeczytaj materiał z "Pulsu Biznesu": Nasza historia ze źródłem "taśm" w tle ZOBACZ RÓWNIEŻ: Centralne Biuro Śledcze uderza w górnicze spółki Afera podsłuchowa Przypomnijmy: Ponad tydzień temu tygodnik "Wprost" opublikował pierwsze nagrania. Najpierw poznaliśmy treść rozmowy szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką oraz Sławomirem Cytryckim, byłym ministrem. Rozmowa dotyczyła możliwego wsparcia budżetu państwa przez Narodowy Bank Polski przed wyborami, które mogło wówczas wygrać Prawo i Sprawiedliwość. Prezes NBP - w zamian za "przysługę" - zażądał dymisji ministra finansów Jacka Rostowskiego, także nowelizacji ustawy dotyczącej banku centralnego. Do dymisji Rostowskiego doszło w listopadzie 2013 roku. "Wprost" twierdzi, że rozmowa odbyła się w lipcu 2013 r. Na kolejnych taśmach znalazło się nagranie rozmowy byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza i Sławomira Nowaka. Z kolei w ujawnionych w poniedziałek stenogramach można było prześledzić wymianę zdań między m.in. Radosławem Sikorskim i Jackiem Rostowskim. EKM