"Puls Biznesu" przypomina, że premier Donald Tusk już w pierwszym swoim expose w 2007 r. deklarował zakończenie "politycznego procederu zawłaszczania spółek z udziałem skarbu państwa". We wrześniu 2010 r. na konwencji krajowej PO Tusk mówił: "skrót PO oznacza także 'pełną odpowiedzialność'. Jeżeli ktokolwiek na tej sali, w sukcesie PO i zaufaniu ludzi, szuka sposobu na realizację własnej ambicji, albo interesu, pomylił salę". "Lista bezwstydu PO. Porozmawiaj o tym na forum" Po ujawnieniu przez "Puls Biznesu" tzw. taśm PSL szef PO zapowiadał rozpoczęcie publicznej debaty nad projektem ustawy o nadzorze właścicielskim, która miałaby znacząco ograniczyć skalę upartyjnienia władz firm i agencji, utrzymywanych z pieniędzy podatników. Od złożenia deklaracji minęło ponad trzy miesiące i nie ma ani debaty, ani projektu ustawy. Z informacji "PB" wynika, że pomysł zmiany prawa trafił do szuflady. Czy dziś Donald Tusk uważa, że dotrzymał słowa? Odpowiedzią na tak zadane pytanie jest "lista wstydu" publikowana przez "Puls Biznesu". Na liście działaczy PO, zarabiających "na państwowym", jest dwóch byłych ministrów i jedenastu wiceministrów, czterech senatorów oraz jedenastu posłów. Partyjnych nominatów do dziś można znaleźć we wszystkich większych i prawie wszystkich mniejszych firmach skarbu państwa. Z listy "PB" po 23 osoby pracują w ARiMR i ANR, a kolejne 8 w KRUS. Działacze PO zajmują też lukratywne posady w samorządowych spółkach, ośrodkach ruchu drogowego, urzędach pracy, funduszach ochrony środowiska i gospodarki wodnej, inspektoratach transportu drogowego, a nawet szpitalach, muzeach czy kuratoriach oświaty. Lista obejmuje 428 działaczy Platformy Obywatelskiej, członków ich rodzin i znajomych i - jak zastrzega "Puls Biznesu" - wciąż jest niepełna. Nie uwzględnia spółek i jednostek podległych samorządom miejskim i powiatowym. Przeczytaj w serwisie Biznes: "Tak urzędnicza pajęczyna oplata państwowe spółki"