Reklama

Puck żegna ks. Kaczkowskiego

Puck żegna zmarłego ks. Jana Kaczkowskiego. W Hospicjum pw. św. Ojca Pio można wpisać się do księgi kondolencyjnej i zapalić znicz.

Puck żegna zmarłego ks. Jana Kaczkowskiego. W Hospicjum pw. św. Ojca Pio można wpisać się do księgi kondolencyjnej i zapalić znicz.


Ksiądz Kaczkowski zmarł w Poniedziałek Wielkanocny. Miał 38 lat. Chorował na nowotwór. Był doktorem teologii moralnej, bioetykiem, twórcą puckiego hospicjum, a przede wszystkim człowiekiem który uczył lekarzy, jak rozmawiać z pacjentami o umieraniu.

W Hospicjum pw. św. Ojca Pio trwa żałoba po księdzu, o którym mówiło się, że jest wyjątkowym kapłanem i człowiekiem. Osoby, które chcą pożegnać ks. Kaczkowskiego, wpisują się do księgi kondolencyjnej i zapalają znicze. Pogrzeb odbędzie się w piątek (01.04.2016) od godziny 11.00 w kościele św. Jerzego w Sopocie - poinformował portal deon.pl.

Reklama

Ks. Jan Kaczkowski przyszedł na świat 19 lipca 1977 roku w Gdyni. Sam nazywał siebie "onkocelebrytą", bo Polska poznała go wtedy, kiedy zachorował na nowotwór i miał odwagę o tym mówić.

Glejaka mózgu zdiagnozowano u niego w 2012 roku. Z właściwym sobie poczuciem humoru opowiadał o tej walce w książce "Szału nie ma, jest rak" i w innych publikacjach. "Zamiast ciągle na coś czekać - zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje" - brzmiało jedno z jego przesłań życiowych, którymi dzielił się z innymi.

W książce "Grunt pod nogami", ksiądz o swojej chorobie wyrażał się w niezwykły sposób: "To, co się dzieje w tej mojej bańce, w mojej głowie, uważam za cud pełzający. Dokładnie taki, jakiego doświadczyła kobieta uleczona przez Chrystusa z krwotoku. Można powiedzieć, że pełzniemy sobie we trójkę: Pan Bóg, glejak i ja. I oby jak najdalej.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy