Do uli wstrzyknięta została trucizna, zginęło 26 rodzin pszczelich - tysiące owadów. Pszczelarz Krystian Kowol swoje straty szacuje na tysiące złotych i zastanawia się, kto mógł być zdolny do takiego barbarzyństwa. Jego zdaniem była to osoba, która miała już do czynienia z pszczołami. Teraz nie pozostaje mu nic innego jak uprzątnąć i zakopać martwe owady. - Inaczej moim pszczołom i całej okolicy może grozić epidemia - tłumaczy. Sprawą wytrucia pasieki zajęła się policja. Jeżeli uda się ująć sprawcę, może mu grozić od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.