- Mimo końca kampanii Janusz Korwin-Mikke musi ponieść odpowiedzialność za swoje absurdalne, wariackie słowa - powiedział rzecznik sztabu Stronnictwa Krzysztof Kosiński. Podkreślił, że jego ugrupowanie nie chce robić z pozwu i procesu teatru, bo w kampanii stawiało na spokój i w ten też sposób ją zakończyć. - Oczekujemy sprostowania, przeprosin i 50 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach - dodał Kosiński. Sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL Józef Szczepańczyk poinformował PAP, że rozprawa została wyznaczona na poniedziałek na godz. 9.30. Jak zaznaczył, mimo iż będzie to już po wyborach, PSL zależy na doprowadzeniu jej do końca, ponieważ uznaje słowa Korwina-Mikkego za oszczerstwo. Stronnictwo pozywa go m.in. za zdanie: "Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim dokonanych niestety przez PSL". Ludowcy będą domagać się sprostowania tej wypowiedzi. Korwin-Mikke złożył w czwartek w Prokuraturze Generalnej zawiadomienie o popełnieniu masowego fałszerstwa w wyborach samorządowych w 2006 i 2010 roku. Według niego, głównym podejrzanym jest PSL. - Mamy pewien dowód popełnienia masowych fałszerstw. Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratora generalnego. Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim dokonanych niestety przez PSL - mówił Korwin-Mikke na konferencji prasowej. Poinformował, że do zawiadomienia o popełnieniu masowego fałszerstwa wyborczego dołączył analizę prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN, który zbadał liczbę głosów nieważnych oddanych w tamtych wyborach. Wynika z niej, że zdecydowanie najwięcej jest ich w woj. mazowieckim, a uznano je za nieważne, bo na protokołach głosujący zamiast jednego krzyżyka mieli stawiać dwa lub więcej. Według Korwin-Mikkego, ktoś dostawił dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania, aby w ten sposób unieważnić głosy. - Pokrywa to się dokładnie z granicą woj. mazowieckiego, w tym akurat województwie są wyjątkowo dobre wyniki PSL-u, natomiast jest tam ogromnie dużo głosów nieważnych - zaznaczył Korwin-Mikke. Jego zdaniem, fałszerstwa polegały także na tzw. dosypywaniu głosów do urn poprzez fałszowanie list obecności i wypełnianiu kart do głosowania, na co wskazuje wysoka frekwencja w wielu gminach.