W komunikacie przekazanym w poniedziałek PAP przez służby prasowe ministerstwa rolnictwa, napisano, że kontrola ma za zadanie zweryfikować niektóre twierdzenia byłego prezesa Agencji, które zostały ujawnione przez media. "Została przy tym zlecona analiza prawna, ukierunkowana na ustalenie i wyegzekwowanie odpowiedzialności prawnej rozmówców z tytułu zniesławienia i naruszenia dóbr osobistych ministra" - czytamy. Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński poinformował PAP, że PSL odniesie się do publikacji po spotkaniu kierownictwa partii z Sawickim. Pytany o sprawę, rzecznik CBA Jacek Dobrzyński podkreślił, że jest ona jedną z tych, które mogą być "w zainteresowaniu biura". "Dlatego analizujemy i weryfikujemy informacje, żeby sprawdzić, czy jest to we właściwościach biura i czy mogło dojść do złamania lub naruszenia prawa" - powiedział. Zrobione ukrytą kamerą nagranie z rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, uznawanego za bliskiego człowieka Waldemara Pawlaka z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego ujawnił "Puls Biznesu". Gazeta pozostawiła stenogramy bez komentarza. Opisująca w poniedziałek sprawę "Gazeta Wyborcza" podała, że rozmowa odbyła się prawdopodobnie na początku stycznia, wkrótce po odwołaniu Łukasika ze stanowiska. "Łukasik, rozżalony po utracie stanowiska szefa ARR, opowiada o machlojkach, których - jego zdaniem - dopuszczają się osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa oraz spółkami skarbu państwa związanymi z rolnictwem" - czytamy. Jak opisuje "GW", Łukasik mówi Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami skarbu państwa jak własnym folwarkiem. Jest też mowa o obchodzeniu ustawy kominowej (ograniczającej zarobki prezesom), o licznych i kosztownych delegacjach służbowych polegających na zwiedzaniu świata z rodzinami, o "ciepłych posadkach" w radach nadzorczych zarezerwowanych dla "swoich". Politycy rozmawiają też o przygotowywaniu państwowych spółek do prywatyzacji, ale tak, by wpadły w ręce działaczy PSL. W stenogramach pojawia się też wątek należącej do ARR spółki Elewarr. "Oni są tam zaprzyjaźnieni towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują i w różny sposób to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę" - opisuje działania dyrektora generalnego Elewarru Łukasik. Ministerstwo w swoim komunikacie podkreśliło, że w raporcie Najwyższej Izby Kontroli pozytywnie oceniono działalność Elewarr sp. z o.o. w latach 2008-2010. NIK oceniała Elewarr negatywnie Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniała w zeszłym roku działania spółki zbożowej Elewarr i nadzoru nad nią Agencji Rynku Rolnego - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik NIK Paweł Biedziak. Raport z tej kontroli, zakończonej w czerwcu zeszłego roku, a obejmującej działania ARR i Elewarr S.A. w latach 2008-10, w poniedziałek poznała PAP. NIK negatywnie oceniła w nim sprawowanie przez Prezesa ARR nadzoru właścicielskiego nad spółką. "Rola agencji - jako właściciela - w wyznaczaniu kierunku rozwoju Spółki oraz określaniu źródeł finansowania tego rozwoju, była pasywna" - stwierdziła NIK. "Stwierdziliśmy, że sytuacja finansowa tej spółki ulegała pogorszeniu, a zysk uzyskiwała ona głównie dzięki działaniom niezwiązanym bezpośrednio z obrotem zbożem i jego przechowywaniem. Malała też rola Spółki w przechowywaniu zapasów interwencyjnych zbóż UE" - powiedział PAP rzecznik NIK Paweł Biedziak. Jak wykazała kontrola, prezesa spółki Elewarr powołano bez postępowania kwalifikacyjnego, wymaganego ustawą o komercjalizacji i prywatyzacji, a członkom zarządu przyznano wynagrodzenia w kwotach przekraczających limity dozwolone w tzw. ustawie kominowej. Łączną kwotę wynagrodzeń nienależnie pobranych w spółce NIK wyliczyła na 1,4 mln zł. W zaleceniach pokontrolnych NIK uznała za wskazane opracowanie i wdrożenie przez resort skarbu strategii rozwoju Spółki, określającej założenia, kierunki działań, a także sposoby realizacji wyznaczonych zadań.