Uroczystość wręczenia medali odbyła się w warszawskim Teatrze Żydowskim podczas wieczoru poświęconego 64. rocznicy powstania w getcie. Jak powiedział przewodniczący stowarzyszenia, Tomasz Miedziński, medale te są przyznawane od kilku lat "ludziom, którzy słowem i piórem walczą z przejawami ksenofobii, nacjonalizmu i antysemityzmu". - Są to działacze kultury, uczeni, pisarze, publicyści, wojskowi, duchowni, politycy i nauczyciele - wyjaśnił Miedziński. W tym roku medale otrzymali m.in. Mirosław Chojecki, Nina Terentiew, Zbigniew Safjan, Jolanta Żyndul (dziekan judaistyki na UW) i Zofia Bartoszewska. Podczas uroczystości okolicznościowe przemówienie "Powstanie w Getcie Warszawskim w oczach chrześcijan" wygłosił pastor Kazimierz Barczuk. Mówił, że wiele zła wyrządzono w czasie II wojny światowej, dlatego że kraje chrześcijańskiego Zachodu nie udzieliły wsparcia narodom zaatakowanym przez Hitlera. - Nie chcę powiedzieć, że chrześcijanie są winni całego holokaustu. To nie chrześcijaństwo zrodziło antyżydowski ucisk i obozy śmierci dla Żydów. Nazizm był antychrześcijański. Jednak bez chrześcijańskiego antysemityzmu ucisk na taką skalę pewnie nie byłby możliwy - ocenił pastor. - Znaleźli się jednak chrześcijanie, którzy okazywali współczucie. Z narażeniem życia ukrywali Żydów i pomagali im w ucieczce. Wielu z nich przypłaciło to życiem. Była ich jednak tylko garstka i nie mogli w znaczący sposób wpłynąć na bieg wydarzeń - mówił. Na czwartkowej uroczystości w teatrze obecni byli m.in. metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, ostatni żyjący przywódca powstania w getcie warszawskim Marek Edelman i przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej Władysław Bartoszewski.