Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami mówił, że Ukraina od ośmiu lat jest w stanie wojny. Ukraina "gotowa na wszelką eskalację" - Jeśli chodzi o wtargnięcie na szeroką skalę bądź kontynuację eskalacji ze strony Rosji czy wspieranych przez nią bojowników, to uważam, że taka możliwość może być każdego dnia - stwierdził prezydent. - Jesteśmy gotowi na wszelką eskalację - mówił również Zełeński, pytany o możliwość pełnowymiarowej wojny z Rosją. Zaznaczył też, że posiada informacje o tym, że przygotowywany jest zamach stanu, zaplanowany na początek grudnia. - Od kilku tygodni wskazujemy na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa w regionie Europy Środkowej i Wschodniej i powtarzamy, że sytuacja na polskiej granicy jest tylko elementem szerszego obrazka, szerszych zagrożeń, które są obserwowane w naszym regionie - powiedział PAP wiceszef MSZ Marcin Przydacz, pytany o słowa Zełeńskiego. Przydacz: trzeba przeciwdziałać agresywnym zakusom Rosji Wiceszef MSZ podkreślił, że strona polska wielokrotnie mówiła o koncentracji wojsk rosyjskich wokół Ukrainy, o tym też mówi premier Mateusz Morawiecki podczas swoich ostatnich podróży zagranicznych. - Głos prezydenta Zełeńskiego i środowisk ukraińskich jest oczywiście bardzo niepokojący, w tym sensie wskazujący, że to zagrożenie rzeczywiście jest realne. Tak jak również nasze analizy wskazują konieczne jest pilne przeciwdziałanie tym agresywnym zakusom Rosji - zaznaczył Przydacz. Pytany, w jaki sposób powstrzymać Rosję przed eskalacją konfliktu, wskazywał, że można to zrobić "tylko wspólnie, jako świat zachodni, narzędziami ekonomicznymi, a wspólnota euroatlantycka - odpowiednimi sygnałami politycznymi". - Temu też służą ostatnia aktywność pana premiera, MSZ, także pana prezydenta - dodał Przydacz. - Razem z naszymi sojusznikami rozpatrujemy różne scenariusze i możliwe ewentualne działania czy kroki przeciwdziałające tej sytuacji. Na tym etapie wiemy, że są czynione pewne przygotowania, ale żadne konkretne kroki ze strony rosyjskiej jeszcze się nie zmaterializowały - mówił. "To jest dziś nasze główne zadanie - oddziaływać politycznie i ekonomicznie" Podkreślił, że obecnie trzeba przede wszystkim "oddziaływać politycznie, ale też wskazywać na skutki ekonomiczne ewentualnej eskalacji, agresji". - Głównie po to, by zniechęcić, doprowadzić do zmiany kierunku polityki rosyjskiej, by ta agresja nie przerodziła się w rzeczywistość - podkreślił. Przydacz mówił również m.in. o tym, że Rosja próbuje destabilizować rynek energii, wykorzystując do tego niedziałający jeszcze gazociąg Nord Stream 2. Według niego, najbardziej podatna na ewentualne szantaże w tym kontekście jest Ukraina. - To jest dziś nasze główne zadanie - oddziaływać politycznie i ekonomicznie, tak, by sytuacja się nie pogarszała, nie eskalowała, by Rosja wycofała się ze swojej agresywnej polityki zarówno w sensie militarnym, politycznym, jak i w kontekście energetycznym - zaznaczył Przydacz. - Jeśli te działania nie przyniosą pozytywnego czy pożądanego skutku, to oczywiście wspólnie z naszymi sojusznikami będziemy rozpatrywać kolejne kroki - dodał. Przydacz podkreślił, że Polska - jako kraj należący do Sojuszu Północnoatlantyckiego - jest bezpieczna i "dobrze przygotowana do obrony także naszej granicy wobec operacji hybrydowej".