Jak poinformował rzecznik warszawskiego Lotniska im. Chopina Przemysław Przybylski, jeszcze nie wiadomo, kiedy eksperci zakończą swoją pracę. "Kiedy to nastąpi, rozpocznie się operacja podniesienia samolotu. Później sprawdzony zostanie stan nawierzchni i dopiero wtedy podejmiemy decyzję, czy jest możliwe wznowienie ruchu lotniczego" - zaznaczył. Już wcześniej informowano, że lotnisko im. Chopina będzie zamknięte do środy, do godz. 8 rano. Przybylski podkreślił, że decyzja o tym, czy czas ten się wydłuży, zapadnie prawdopodobnie w nocy z wtorku na środę. Rzecznik stołecznej policji Maciej Karczyński, poinformował PAP, że na miejscu, przy oględzinach samolotu pracują też stołeczni policjanci. "Zabezpieczamy m.in. rzeczy pozostawione na pokładzie - paszporty, bagaże podręczne. Będziemy też zabezpieczać bagaże z luku - tak, by później można je było wydać właścicielom" - dodał. Nawiązując do samego awaryjnego lądowania rzecznik portu powiedział, że maszyna lecąca do Warszawy z Newark miała lądować o godz. 13.35. "Dostaliśmy informację z wieży, że być może lądowanie o czasie nie będzie możliwe i że być może trzeba będzie przygotować się na lądowanie awaryjne. Przez godzinę samolot krążył nad Warszawą i w końcu o 14.30 zdecydował się na podejście do lądowania awaryjnego" - zaznaczył Przybylski. Jak dodał, na miejsce skierowano jednostki lotniskowej straży pożarnej. "Mamy do dyspozycji 9 takich jednostek i ok. 20 strażaków. Pas został pokryty pianą, która uniemożliwia zapalenie się silników czy pojawienie się ognia w sytuacji, gdy maszyna +szoruje brzuchem+ po asfalcie" - relacjonował. Poinformował, że zgodnie z procedurami wezwane zostały też jednostki Państwowej Straży Pożarnej. "Tym razem nie wjechały jednak na płytę lotniska w momencie lądowania. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Strażacy pomagali jednak przy ewakuacji pasażerów" - dodał. Pasażerowie ewakuowani zostali przy pomocy trapów ratowniczych, a następnie przetransportowani do centrum medycznego na lotnisku. "Tam lekarze sprawdzili ich stan, jedna osoba kobieta w ciąży wraz z towarzyszącym jej mężem została przewieziona do szpitala. Miało to jednak związek ze stresem, którego doznała. Jest obecnie na obserwacji" - powiedział rzecznik portu. Jak dodał, obecnie zarówno pasażerowie, jak i ich bliscy są pod opieką psychologiczną. "Pasażerowie są zgromadzeni w centrum pobytowym, tam czekają, aż zostaną przebadani. Również Straż Graniczna musi przeprowadzić swoje procedury graniczne, a policja prowadzi dochodzenie. Dopóki się ono nie zakończy, nie mogą być wydane bagaże. Na razie nie mogę powiedzieć, jak długo to potrwa" - poinformował. We wtorek po południu na warszawskim lotnisku Chopina wylądował awaryjnie lecący z Newark Boeing 767. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Samolotowi, który szczęśliwie wylądował na lotnisku, towarzyszyły dwa wojskowe myśliwce F-16 z 32.