"Jeżeli nam naprawdę zależy na Warszawie i na tym, żeby nie była postrzegana jako eldorado dla złodziei i bandytów (...), żebyśmy odbudowali wizerunek tego miasta, to pani prezydent powinna stawić się na komisji i pokazać jak było" - mówił Jaki. Jego zdaniem, jeżeli Gronkiewicz-Waltz się nie stawi, "to wpisuje się w ten fatalny wizerunek Warszawy". "Komisja może sięgnąć do mocniejszych instrumentów i poprosić o pomoc w tym zakresie prokuratora, ale podkreślam - nie chciałbym tego robić" - powiedział. "Nie robię tego dlatego, że to jest polityk Platformy Obywatelskiej, tylko dlatego, że przez wiele lat, na swoją własną prośbę, nadzorowała biuro, które odpowiadało za te wszystkie złodziejskie reprywatyzacje. Tylko ona dysponuje wiedzą publiczną, która może być przydatna komisji" - tłumaczył Jaki. Gronkiewicz-Waltz, pytana w połowie maja o ocenę komisji weryfikacyjnej, powiedziała: "Uważam, że komisja jest niekonstytucyjna". Wskazała, że taką opinię wydał m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Według niej nie ma gdzie sprawdzić konstytucyjności komisji, bo Trybunał Konstytucyjny jest "atrapą". "W związku z tym nie mam zamiaru stawić się (przed komisją), bo jest niekonstytucyjna" - podkreśliła wówczas Gronkiewicz-Waltz. Zapytana, czy nie boi się tego, że minister sprawiedliwości będzie próbował doprowadzić ją mimo wszystko przed komisję, Gronkiewicz-Waltz odparła: "Niech próbuje". Komisja weryfikacyjna, jako organ administracji, ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania. Komisja zajmie się weryfikacją reprywatyzacji budynków m.in. przy ulicach: Zielnej 7, Złotej 17 i 19 oraz Noakowskiego 16.