Do tragedii doszło na początku zeszłego tygodnia. Chłopcy wspólnie pili alkohol. Krystian prawdopodobnie stracił świadomość. Niewykluczone, że właśnie wtedy doszło do przypadku znęcania się fizycznego, zadawania mu jakichś urazów. - Ciężko uwierzyć, że nastolatek mógł się dopuścić takich rzeczy - mówi policjant z komendy w Łęczycy. Chłopiec walczy o życie w szpitalu. Dwaj zatrzymani to znajomi gimnazjalisty z sąsiednich wsi. Przyznali, że zmusili 14-latka do wypicia dużej ilości alkoholi. - Twierdzą, że do alkoholu nie był dosypywany żaden środek chemiczny, żadna substancja żrąca - mówi rzecznik łęczyckiej policji. Lekarze z łódzkiego szpitala są jednomyślni - chłopiec przeszedł gehennę. Był kopany, bity i przypalany papierosami. Działo się to w opuszczonym budynku niedaleko jego rodzinnej miejscowości. Zaraz potem trafił do szpitala w Łęczycy. Został jednak wypisany następnego dnia. Jak tłumaczą tamtejsi lekarze, nie było widać śladów aż tak strasznych wewnętrznych obrażeń. Silne bóle wystąpiły dopiero dwa dni później. Chłopiec, jak twierdzą, prawdopodobnie w obawie przed wstydem, nic nie powiedział. Zszokowani lekarze z łódzkiego szpitala im Marii Konopnickiej mówią, że sprawcy tej kaźni wykazali się wielkim sadyzmem. - Totalne zwyrodnialstwo, żadnych zahamowań. Granice zwyrodnialstwa mocno przekroczone - twierdzi Zbigniew Jankowski, dyrektor szpitala do spraw lecznictwa. Stan Krystiana jest nadal krytyczny. W tej chwili chłopiec znajduje się w stanie silnego szoku septycznego. Od operacji cały czas przebywa w izolatce na oddziale intensywnej terapii. Dostęp do niego jest ograniczony. Oprócz lekarzy czuwa przy nim matka. Kobieta nie che jednak z nikim rozmawiać o tym, co się wydarzyło. Równie powściągliwi są lekarze. - Jeżeli oczywiście to się skończy pozytywnie, to największym problemem będzie szok psychiczny i jego psychiczny stan., który na pewno będzie wymagał długoterminowej psychoterapii będzie wymagał - mówi Zbigniew Jankowski.