Graś tłumaczył dziś dziennikarzom w Sejmie, że incydent, o którym mówił J. Kaczyński, miał miejsce podczas debaty pod koniec lipca w sprawie wniosku PiS o wotum nieufności wobec minister zdrowia Ewy Kopacz. - Widziałem, że pani minister Kopacz bardzo przeszkadza to, co dobiega z ław PiS, a debata i sprawa była poważna, bo to był wniosek o wotum nieufności, więc widziałem, że nie może się skoncentrować i stąd moja reakcja - mówił Graś. Relacjonował, że podszedł wówczas do Cymańskiego i powiedział: "Tadziu, nie wymachuj palcem, nie przeszkadzaj, kobieta przemawia z trybuny. Jak masz z tym palcem kłopot, to... i jakoś tam później, dalej się rozwinęło - mówił Graś. Przekonywał jednak, że zaraz po tym incydencie przeprosił Cymańskiego z trybuny sejmowej, a później raz jeszcze - w obecności marszałka Sejmu. - Ten incydent bardzo szybko, w obecności pana marszałka z panem posłem Cymańskim sobie wyjaśniliśmy, z trybuny sejmowej wyraziłem ubolewanie, że stałem się autorem, czy współautorem takiego incydentu i przeprosiłem pana posła Cymańskiego i żyjemy - jak i przed tym incydentem, jak i po nim - w wielkiej zgodzie i przyjaźni - podkreślił poseł PO. - Przeprosiłem Tadzia i poza kamerą i w gabinecie marszałka i uścisnęliśmy sobie ręce - dodał Graś. Cymański uważa, że lipcowa wypowiedź Grasia pod jego adresem była "emocjonalna, wynikająca ze zdenerwowania i absolutnie nieuprawniona". - Poseł w emocji podszedł do miejsca gdzie siedziałem, zwrócił się do mnie z wypowiedzią wysoce nieodpowiedzialną: "przestań machać, bo ci przyłożę", w ten sposób - relacjonował Cymański. Jak powiedział, zwrócił się do Grasia, by ten "wrócił do ławki, przestał się wygłupiać, takie rzeczy mówić". Cymański podkreślił, że cały incydent miał miejsce na sali sejmowej i "część posłów była świadkiem" i słyszała wypowiedź Grasia. Poseł PiS podkreślił, że sprawa dotarła do marszałka Sejmu, "który podjął pewną inicjatywę, aby to wyjaśnić i załagodzić". - Takie spotkanie odbyło się błyskawicznie, z mojej strony był wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra, natomiast z drugiej strony był poseł Graś i marszałek Komorowski - relacjonował Cymański. Poseł powiedział, że 25 lipca, czyli w dniu, gdy incydent miał miejsce, poseł podszedł do niego, podał mu rękę. - Nie powiedział słowa "przepraszam", ale wyraził ubolewanie, nie do końca to może satysfakcjonujące, ale ja zamknąłem ten temat, podałem mu rękę, w tym sensie sprawa jest zamknięta - podkreślił. Cymański powiedział, że on sam sprawę uważa za zamkniętą, jednak - jak ocenił - prezes PiS przypomniał incydent z udziałem Grasia, by zwrócić uwagę na brak symetrii w traktowaniu posłów Platformy i Prawa i Sprawiedliwości. - Prezes Kaczyński to miał na myśli, nie żeby wracać do przeszłości, chodzi o to, że każdy poseł może mieć gorszą chwilę (...), a PiS i PO powinny mieć taką samą ekierkę, taki sam pomiar i reakcję - uważa poseł PiS. Graś przyznał, że jest mu trochę mu wstyd za jego zachowanie. - Oczywiście, takie zachowanie w Sejmie nie powinno mieć miejsca, ale od razu stanąłem na mównicy i przeprosiłem - opinię publiczną i pana posła Cymańskiego - ale rzeczywiście takie incydenty, nawet drobne, w Sejmie mieć miejsca nie powinny, ale czasem, jak to ludziom i nam zdarzają się drobne potknięcia - zaznaczył Graś. Odnosząc się do zarzutów J. Kaczyńskiego, stwierdził, że "od dłuższego czasu obserwuje dziwne zachowania pana prezesa Kaczyńskiego". - Tak, jakby się ścigał w ekscentryczności z posłem Palikotem, bo inaczej tego nie mogę odebrać. To takie trochę przedszkole, szczerze mówiąc ostatnio w przedszkolu miałem do czynienia z takimi zachowaniami, że "no wprawdzie ja byłem niegrzeczny, ale on też" - powiedział poseł PO. Jak ocenił, ostatnio mamy do czynienia z "festiwalem" tego typu zachowań. - Poseł Kurski, który mówi, że wprawdzie złamał przepisy, ale nie tylko on, bo przecież poseł Nowak też. Nie tylko posłanka Krukowa, ale i ktoś inny, więc to taka trochę "spychotechnika" - stwierdził Graś. J.Kaczyński, o groźbach Grasia mówił dziś w "Sygnałach Dnia" przy okazji pytania o ewentualne konsekwencje wobec posłanki PiS Elżbiety Kruk, która swoim zachowaniem w Sejmie w ubiegłym tygodniu wzbudziła podejrzenia, że była pod wpływem alkoholu. - Zrobiłem wszystko, co do mnie należało; cała reszta należy do innych organów partii - powiedział J.Kaczyński. - Natomiast ja jeszcze raz podkreślam, że na przykład kiedy - a to jest rzecz naprawdę niebywała - grożono jednemu z naszych posłów pobiciem na sali sejmowej, groził poseł Platformy Obywatelskiej, no to usłyszeliśmy od naszych prasowców, że dziennikarze nie są tym zainteresowani - dodał.