Czarnek był proszony w TVP Info o ocenę systemu edukacji związanego z "przygotowaniem uczniów do testów". Minister edukacji ocenił, że nastawienie na zdawanie testów u uczniów "generowało problemy natury psychologicznej" oraz zmuszało ich do korzystania z dodatkowo płatnych zewnętrznych korepetycji, jako że w ramach zajęć szkolnych nie było czasu na powtórkę materiału. - Wychodzimy z tego, wychodzimy bezwzględnie - zapowiedział Czarnek. "Wyłącznie dla dobra szkoły" Pytany, na czym chciałby się skupić w swojej nowej roli i uwagę, że powołanie go na ministra edukacji budziło kontrowersje, Czarnek powiedział: - Zapewniam państwa, że tych, którzy nie boją się ministra Czarnka i byli z nim zawsze i będą również w przyszłości, jest więcej niż tych, którzy się boją. - To, co zamierzam zrobić, jest wyłącznie dla dobra szkoły, dla dobra przede wszystkim uczniów, by dobra szkoła uczyła ich lepiej. Ale też to, co będę robił, to nie będzie żadną rewolucją, bo jestem konserwatystą, a nie rewolucjonistą. Boją się rewolucjoniści - oświadczył Czarnek. Nowy minister dodał, że chodzi mu o to, by szkoła funkcjonowała lepiej, a nauczyciele - szczególnie ci wybitni - mogli w pełni wykorzystać swój potencjał, "porzucając biurokrację, która ich zjada, poświęcając więcej czasu uczniowi".