Wizyta Kaczyńskiego na Placu Czerwonym akurat tego dnia byłaby przełomem w historii jego czteroipółletniej kadencji. Data 9 maja i moskiewskie obchody obrosły w Polsce ponurą legendą po tym, jak dwukrotnie stały się zarzewiem solidnej polityczno-historycznej przepychanki. Odwodzono od wyjazdu premiera Józefa Oleksego (po tym, jak Rosjanie wywoływali wojny o historię i sadzali go w ostatnich rzędach), a także prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Teraz Rosjanie wykonują bardziej przyjazne gesty - na defiladę zaproszono już naszą kompanię honorową, a dyplomaci sugerują, że lada dzień nadejdzie też oficjalne zaproszenie dla prezydenta. - Myślę, że jest to pierwszy dobry gest, zresztą gest, którego myśmy oczekiwali. To, że polscy żołnierze będą defilowali w Moskwie, to jest bardzo dobry sygnał. To zdecydowanie lepiej niż 5 lat temu, kiedy nas nawet za bardzo nie wymieniono wśród tych, którzy walczyli w II wojnie światowej - powiedział prezydencki minister. A więc jechać? Wiadomo jednak - nieoficjalnie - że diabeł tkwić będzie w szczegółach, dotyczących m.in. tego, jakie miejsce na trybunie przypadłoby polskiemu prezydentowi, a także perspektyw klimatu tych rocznicowych obchodów oraz docenienia roli Polski w latach II wojny światowej. Na początku lutego szef MSZ Radosław Sikorski zachęcał prezydenta do wyjazdu w maju do Moskwy i jednoczesnej rezygnacji z uczestniczenia w kwietniowych uroczystościach w Katyniu. Sikorski mówił wówczas w TVP Info, że jeśli prezydent będzie chciał być w Katyniu, to będzie. - Ja bym osobiście mu radził co innego - powiedział. - Myślę, że jego pojawienie się na przykład w rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami w Moskwie, gdzie będą głowy państw plus na przykład uhonorowanie ofiar naszych oficerów w Charkowie i Miednoje, a pozostawienie akurat 70. rocznicy mordu katyńskiego premierowi i niestworzenie jakiejś dwuznaczności - to w sumie pakiet byłby bardziej jednoznaczny i bardziej dla nas korzystny - mówił szef polskiej dyplomacji. Sikorski zastrzegł przy tym: "prezydent zrobi jak uważa, a my mu oczywiście w tym pomożemy".