W gminie wiejskiej Darłowo nie wszedł do rady jedyny kandydat startujący pod szyldem Samoobrony - pisze "Gazeta Wyborcza". , poseł i minister w rządzie PiS, pochodzi z Darłowa, do dziś mieszkają tu jego rodzice. W Zielnowie pod Darłowem ma swoje gospodarstwo. Po obliczeniu wyników wyborów samorządowych okazało się, że choć do rady miasta Darłowa wystawiła pięciu kandydatów, żaden nie zdobył mandatu. miał 12 kandydatów i też nic. Trochę lepiej poszło PiS w wyborach do rady powiatu sławińskiego, do którego należy Darłowo. - Dostało się trzech naszych - mówi Grzegorz Bućko, koordynator wyborczy PiS w powiecie sławieńskim. Bućko żałuje, że nie weszła do rady powiatu ta, która miała być "lokomotywą" listy PiS, czyli Jadwiga Czarnołęska-Gosiewska, mama Przemysława Gosiewskiego. Nie pomogło, że przyjeżdżali ją popierać syn i poseł Tadeusz Cymański. - Wszystko przez to, że pani Jadwiga miała dopiero drugie miejsce na liście - ubolewa teraz Bućko. Henryk Olszak, szef darłowskiej Samoobrony, uważa z kolei, że jego partia wypadła źle, bo straciła na blokowaniu się z PiS. A za ogólnie kiepską sytuację PiS i Samoobrony wini media i politykę na górze, w której "jego partia niewiele może, bo nie ma większości". Tymczasem w wiejskiej gminie Darłowo do rady gminy startował z Samoobrony tylko jeden człowiek - Alfred Cichocki ze wsi Kopań. Nie wszedł. Zdobył 40 głosów, podczas gdy najlepsi z konkurencyjnego ponad 100. W 15-osobowej radzie gminy Darłowo będzie aż pięciu PSL-owców. Pozostali to członkowie lokalnych komitetów. Janusz Gawęda, sołtys Zielnowa, jest zaskoczony, że na wsiach zaczynają odwracać się od Samoobrony i stawiają na PSL. - Dzisiaj przede wszystkim musisz być człowiekiem - uważa. - Na wsi żadne kampanie nie robią wrażenia - mówi Gawęda. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"