Sobotnia inscenizacja wielkiej bitwy sprzed 600 lat okazała się dla niektórych widzów prawdziwą szkołą przetrwania. Niektórzy czekali nawet kilkanaście godzin na opuszczenie miejsca pamiętnego wydarzenia. Dopiero przed północą odblokowano trzy drogi prowadzące do Grunwaldu. Wcześniej część policjantów musiała opuścić swoje posterunki, bo rozwścieczeni kierowcy na nich wyładowywali swoją złość. Strona organizacyjna inscenizacji okazała się wielką porażką odpowiedzialnych za to osób i służb. Nikt nie przewidział takiego tłumu. Swego rodzaju gwoździem do trumny był sobotni skwar. Na zamieszaniu i nie tylko na tym, zarobili mieszkańcy okolicznych miejscowości. Jeden z nich okazał się tak przedsiębiorczy, że za przejazd wytyczoną drogą przez swoje pole, pobierał 20-złotowe myto. Zyskały sklepy, ale również indywidualne osoby sprzedające np. szklankę wody z kranu za złotówkę. Gdy przyjrzeć się całej imprezie i temu, co działo się wokół niej, trudno wróżyć sukces Euro 2012 - komentuje "Rzeczpospolita".