Od kilku lat biją na alarm szczególnie głośno, bo gwałtownie zmienia się stosunek do wiary młodego pokolenia. I to, co widać w liczbach, pozwala zrozumieć ten alarmistyczny ton. Polska młodzież laicyzuje się najszybciej na świecie. Młody Kowalski? Nieobecny Ostatnia diagnoza CBOS "Młodzież 2018", opublikowana w maju tego roku, daje obraz tej sytuacji. W ankietach - autorem badania był Antoni Głowacki - zapytano m.in. o wiarę i stosunek do niej, praktyki religijne, uczestnictwo w lekcjach religii i opinie o tych zajęciach. Wystarczy przejrzeć wyniki, by zauważyć, że mamy do czynienia z jednoznacznym spadkiem religijności młodych Polek i Polaków. We wszystkich chyba kategoriach wskaźniki religijności są najniższe od ponad 20 lat. Z kolei badania amerykańskiego Pew Research Center z 2018 r. pokazały, że ten pokoleniowy trend właśnie w Polsce, ze wszystkich przebadanych krajów globu, jest największy. Za osobę głęboko wierzącą albo wierzącą uznaje siebie łącznie 63% badanych. W 1996 r. było to 80%. Odsetek deklarujących niewiarę niemal podwoił się w ciągu ostatnich pięciu lat - dziś, w zależności od pytania, wynosi 17-21%. Kolejne 21% to niezdecydowani - ich też przybyło. Ktoś, kto spojrzy na te dane, orzeknie być może, że 21% niewierzących to wciąż niewiele w XXI w. i w kraju członkowskim UE. Święta prawda, ale deklaracje to jedno, a praktyki - drugie. Wszystkie wskaźniki uczestnictwa w praktykach religijnych są niższe niż wskaźniki deklaracji religijności, jeszcze niższe są pomiary faktycznego udziału w niedzielnych mszach prowadzone przez Kościół, a konsekwentnie od lat grupą najrzadziej uczestniczącą w praktykach religijnych jest młodzież. Według badań CBOS regularnie w mszach bierze udział mniej niż połowa młodych. Ta liczba i tak może być zawyżona poprzez uwzględnienie tych, którzy chodzą do kościoła "od święta" - z okazji ślubu czy uroczystości w gronie rodzinnym. Sam Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego liczył, że komunię przyjmuje na niedzielnych mszach zaledwie 17% parafian. Za to 35% młodych mówi: "W ogóle nie uczestniczę w praktykach religijnych". To przeszło trzykrotnie więcej, niż wynosi odsetek nieuczestniczących w praktykach religijnych w społeczeństwie ogółem (11%). Maleje zainteresowanie szkolną religią. Dziś uczęszcza na nią 70% uczniów, ale w największych miastach już mniej niż połowa (44%). Nawet wśród wierzących i głęboko wierzących przeważa opinia - uważa tak 58% z nich - że te zajęcia powinny być nieobowiązkowe: czy to w szkolnej sali, czy w parafii. To, że dzieje się coś istotnego, zauważają również badacze kościelni. Dyrektor Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego ks. dr Wojciech Sadłoń potwierdza, że w Polsce młodsi obywatele są mniej religijni niż starsi. W "Przewodniku Katolickim" mówił: "Oczywiście, że to zauważyliśmy. Przeprowadziliśmy własne badania, które bardzo jasno pokazują, że coś złego faktycznie zaczyna się dziać. (...) Coraz więcej młodych ludzi przestaje się modlić i chodzić do kościoła czy na lekcje religii. I jest to proces, który zauważalnie przyśpiesza". Co się dzieje? Erozja Znaczący spadek liczby uczniów uczęszczających na religię zaczął się w 2013 r. W Polsce pierwsze w tej dekadzie kampanie uliczne na rzecz świeckiego państwa - głośne billboardy "Nie zabijam, nie kradnę, nie wierzę" Fundacji Wolność od Religii - pojawiły się pod koniec 2012 r. W roku 2015 w Sejmie złożono projekt inicjatywy ustawodawczej "Świecka szkoła". Propozycja ustawy przewidywała prosty i jednoznaczny w swoim brzmieniu zakaz finansowania lekcji religii ze środków publicznych. Nie chodziło o zakaz lekcji religii w ogóle. Zebrano ponad 100 tys. podpisów, a inicjatywę poparli ludzie nauki - prof. Jerzy Vetulani, Magdalena Środa czy Monika Płatek, celebryci, np. Dariusz "Tiger" Michalczewski, oraz politycy i polityczki lewicy. Czy kampanie i inicjatywy społeczne zmieniły stosunek młodych Polaków do wiary i praktyk religijnych? - To zupełnie nie tak - stwierdza stanowczo Bożena Przyłuska, wiceprezeska stowarzyszenia Kongres Świeckości, która dziś współprowadzi akcję "Świeckie państwo", a wcześniej była zaangażowana w "Świecką szkołę". - Nie chodzi o to, że my prowadzimy antyklerykalne kampanie, a potem ludzie rezygnują z wiary. Jest dokładnie na odwrót: najpierw pojawia się niezadowolenie i rozczarowanie Kościołem oraz religią w szkołach, potem z niego wyrastają kampanie, ludzie zaczynają głośno mówić, dzielić się swoim doświadczeniem i podejmować decyzje. To sprzężenie zwrotne. Podobne spostrzeżenia mają także inne osoby, które zbierały podpisy pod inicjatywą ustawodawczą "Świecka szkoła". Proces laicyzacji Polski postępuje - wśród młodzieży szybciej niż w całej populacji - ale to nie skutek jednej czy drugiej akcji społecznej. Są oczywiście zewnętrzne bodźce, jak film "Kler" Wojciecha Smarzowskiego czy głośna książka "Sodoma" Frédérica Martela o homoseksualizmie i życiu erotycznym księży, wydana w czasie gdy instytucja Kościoła mierzyła się ze skutkami skandali pedofilskich. Wciąż jednak mówimy o procesie, a nie o jednorazowym zrywie. Brak wpływu afer czy skandali na ten trend wskazywał jeszcze w 2015 r. w rozmowie z portalem Wirtualna Polska prof. Janusz Czapiński: "Jeżeli prześledzimy statystyki praktyk religijnych od początku lat 90., to zobaczymy, że afery w żaden sposób nie zmieniły tempa spadku religijności Polaków". Od zarania transformacji obserwujemy tendencję spadkową, niezależnie od tego, czy Kościół w danej chwili ma kłopoty wizerunkowe, czy nie.- Kościół na ten stan sam ciężko pracował - tłumaczy Bożena Przyłuska - związkami z politykami, sianiem nienawiści, kupowaniem wpływów, handlowaniem wolnością i prawami kobiet.