Podczas debaty komitet PiS reprezentował wicepremier Jacek Sasin, Koalicję Obywatelską - Borys Budka, PSL - lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz, KW SLD - Andrzej Rozenek, a Konfederację - Jacek Wilk. Pierwsze pytanie o 500 plus W pierwszej kolejności politycy byli pytani, czy są za utrzymaniem w obecnym kształcie programu 500 plus. Borys Budka zapewnił, że "nic, co zostało dane, nie zostanie zabrane". Podkreślił też, że "od samego początku" posłowie PO zgłaszali w parlamencie postulat, by wszystkie dzieci były objęte programem 500 plus. Zapowiedział, że PO postuluje również wprowadzenie tzw. 13 emerytury na stałe. Według Budki realizacja programów społecznych PiS była możliwe dzięki temu, że koalicja PO-PSL zostawiła Polskę w bardzo dobrym stanie. "Suchą nogą przeszliśmy przez kryzys gospodarczy, zapewniliśmy wzrost minimalnego wynagrodzenia o blisko 100 proc. I to dzięki odpowiedzialnym rządom PO-PSL można było wprowadzić program 500 plus, który zostanie utrzymany" - oświadczył. PSL: Nie raz do roku, tylko na stałe Kosiniak-Kamysz przekonywał, że PSL jako jedyny klub opozycyjny poparł program 500 plus od początku. Zapewnił, że jest za kontynuowaniem programu 500 plus, bo - jak ocenił - dobrze służy on polskim rodzinom. Lider PSL zaznaczył jednak, że oprócz tego konieczne jest wprowadzenie "rozwiązania dotyczą godnego życia dla emerytów, nie raz do roku, tylko na stałe". W imieniu swojego ugrupowania zobowiązał się do wprowadzenia emerytury wolnej od podatku; jak mówił, będzie to oznaczało emeryturę wyższą o 300-400 zł miesięcznie, czyli ponad 3-4 tys. rocznie. Wilk przekonywał z kolei, że Konfederacja ma najlepszy program gospodarczy, bo proponuje m.in. obniżkę podatków i zniesienie obowiązku płacenia składek na ZUS. Według niego dzięki takim rozwiązaniom "polskie rodziny będą miały więcej pieniędzy w swoich rękach". Podkreślił też, że w Polsce potrzebna jest gruntowna reforma systemu emerytalnego. "Nie wierzcie zapewnieniom naszych konkurentów" Rozenek zapewnił, że Lewica popiera program 500 plus. "Ale niestety PiS się zatrzymał, po wprowadzeniu 500 plus nie poszedł dalej: nie pomaga polskim rodzinom, jeśli chodzi o dostępność do żłobków i przedszkoli, nadal nie ma publicznej komunikacji, która ułatwia polskim rodzinom podróżowanie po Polsce, dojazd do pracy i szkoły. Nie ma wsparcia dla emerytów. Lewica to wszystko zaproponuje" - oświadczył. Zadeklarował m.in. 200 tys. miejsc w żłobkach, po to, by kobiety mogły pójść do pracy. Sasin zauważył, że za rządów poprzedników wiele polskich rodzin tkwiło w ubóstwie, "a dzietność była na dramatycznie niskim, spadającym z roku na rok poziomie". Dlatego PiS zdecydowało o wprowadzeniu programu, będącego wsparciem dla polskich rodzin - dodał. Jak podkreślił Sasin, program ten zwrócił bardzo wielu rodzinom w Polsce godność. "Program 500 plus to fundament naszej polityki, będziemy go oczywiście dalej realizować. Nie wierzcie zapewnieniom naszych konkurentów, że ten program utrzymają. Od początku krytykowali ten program i mówili, że będą go ograniczać" - oświadczył wicepremier zwracając się do kamer. Legalizacja związków partnerskich? W drugiej rundzie politycy odpowiadali na pytanie, czy są za legalizacją związków partnerskich jednopłciowych oraz za adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Borys Budka (KO) podkreślił, że Koalicja w programie ma zapisany wyraźnie postulat związków partnerskich. "Dla nas równość wobec prawa nie narzuca, kogo powinniśmy kochać, jak mamy żyć, z kim mamy zawierać nasze związki" - zaznaczył. Według niego KO zapewni "możliwość dziedziczenia, wspólnego rozliczania się i przede wszystkim możliwość dowiedzenia się o stanie zdrowia osoby bliskiej". "W programie KO nie ma mowy o adopcji" - oświadczył Budka. Rozenek zadeklarował, że Lewica "jest za związkami partnerskimi". "Każdy człowiek ma prawo do godności i do tego, żeby był szanowany przez państwo" - dodał. Jak podkreślił Lewica "przewiduje w przyszłości adopcję dzieci przez pary homoseksualne". Według niego "o adopcji powinno decydować dobro dziecka, a nie polityka". "Rodzina może być różna. Może się składać z samotnej matki, która wychowuje dzieci i potrzebuje wsparcia, i nie należy pogardzać tą rodziną tylko dlatego, że brakuje tam taty. Rodzina może się składać z wielu dzieci, albo być też bezdzietna" - zauważył Rozenek. Sasin, Wilk i szef PSL "przeciw" Wicepremier Jacek Sasin podkreślił, że PiS nigdy nie zgodzi się na wprowadzenie "Planu Rabieja". "Który oznacza najpierw wprowadzenie związków partnerskich, potem małżeństw homoseksualnych, a na koniec danie prawa tym małżeństwom na adopcję dzieci" - powiedział. Zdaniem Sasina "dzieci muszą być chronione, nie mogą stać się zabawką w rękach LGBT". "W Polsce trwa ofensywa środowisk LGBT, które chcą narzucić Polakom nieakceptowaną przez nas wszystkich rewolucję ideologiczną, przebudować model rodziny w Polsce" - oświadczył Sasin. Zaznaczył, że "PiS kieruje się tolerancją wobec osób o odmiennej orientacji seksualnej, ale tolerancja nie oznacza afirmacji". Przeciw legalizacji związków jednopłciowych oraz przeciw adopcji dzieci przez pary homoseksualne opowiedział się lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. "Nie jesteśmy za legalizacją związków jednopłciowych ani adopcją dzieci przez pary homoseksualne" - oświadczył. Jak dodał, w konstytucji "małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, jako wartość rodziny, którą PSL będzie bronić". Podkreślił, że wartości i korzenie chrześcijańskie są bardzo ważne dla PSL-Koalicji Polskiej. Oświadczył, że PSL "nie może się zgodzić na cyniczne wykorzystywanie Kościoła przez partie rządzące, na dzielenie Polaków oraz politykę w Kościele". Przedstawiciel Konfederacji Jacek Wilk mówił, że "sfera życia prywatnego powinna zostać sferą życia prywatnego". "Państwo powinno się jak najmniej wtrącać w nasze sprawy" - dodał. Podkreślił, że "małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, specjalną instytucją, dzięki której społeczeństwo ma dzieci dobrze wychowane, ponieważ małżeństwo jest z definicji trwałym związkiem, o co trzeba dbać i co trzeba wspierać". Polityka zagraniczna. Sasin ripostował szefa ludowców W kolejnej rundzie kandydaci byli pytani o politykę zagraniczną. "Czy nadal należy wzmacniać relacje z USA?" Jacek Sasin przekonywał, że nasze relacje z USA są najlepsze w historii. "Nie tylko współpraca militarna, ale i energetyczna daje nam poczucie bezpieczeństwa"- mówił. "Relacje z USA są ważne, ale nie można opierać na nich całokształtu polskiej polityki. Trzeba mieć dobre relacje z sąsiadami. Nabycie F-35 nie jest sukcesem, sukcesem będzie przejście Polski z oślej ławki do centrum zarządzania UE" - przekonywał z kolei Władysław Kosiniak - Kamysz. Szef PSL zarzucił PiS-owi, że ma "sumienie ubrudzone ruskim węglem". "Mieliście wprowadzić embargo, nie zrobiliście tego" - powiedział. Po tych słowach z ripostą zgłosił się przedstawiciel PiS Jack Sasin. "To wy doprowadziliście do upadku polskie górnictwo. Spowodowaliście, że dzisiaj polskie górnictwo nie jest w stanie zapewnić nam potrzebnej ilości węgla. Niech pan przypomni sobie, co mówiła premier Bieńkowska o waszych rządach, spółkach węglowych. Siedzieli, jedli, palili, lulki palili, aż wszystko, przepraszam, pierdyknęło" - ripostował Sasin. Pytanie o dopłaty dla rolników Politycy byli pytani także, "ile wynosi dziś i ile powinna wynosić średnia dopłata dla rolnika do hektara". Borys Budka podkreślał, że w polityce liczy się wiarygodność. "W 2011 r. Jarosław Kaczyński obiecywał, że dopłaty do hektara będą równe, takie jak w UE. Mamy rok 2019 i Jarosław Kaczyński obiecuje to po raz kolejny" - powiedział polityk KO. Zaznaczył, że Koalicja Obywatelska opowiada się za wyrównaniem dopłat. Zapewnił, że będzie to możliwe. "Jeżeli uda nam się wynegocjować 100 mld więcej dla Polski, w tym będzie 15 mld więcej także dla rolników" - zaznaczył. Budka mówił też, że rząd PiS ograniczył rolnikom rozwój poprzez wprowadzenie ustawy ograniczającej handel ziemią i doprowadził do tego, że o blisko 100 proc. wzrosła sprzedaż ziemi państwowej cudzoziemcom. Andrzej Rozenek podkreślał, że polski rolnik zasługuje na takie same dopłaty jak rolnik francuski czy niemiecki. Według niego PiS "nie jest w stanie tego załatwić", a spór Polski z Brukselą dotyczący przestrzegania praworządności powoduje, że rząd nie jest w stanie w UE niczego załatwić, a może doprowadzić do tego, że w przyszłości rolnicy wcale nie będą mieli dopłat. Powiedział, że Lewica zamierza pomóc rolników m.in. poprzez działania dotyczące zapobiegania suszom i stepowieniu gleb. "Polscy rolnicy są dyskryminowani" Jacek Wilk wyrazi pogląd, że polska wieś wymiera, pustoszeje, "ma ogromy problem z odpływem młodych rolników". "Nie uratujemy polskiego rolnictwa ustalając wysokość dopłat. Jedno jest pewne: Polscy rolnicy są dyskryminowani tym, że te dopłaty są nierówne względem rolników z innych krajów i to trzeba wywalczyć - dodał. Wspomniał, że jest i inny wielki problem polskiego rolnictwa - zadłużenie. Jak ocenił, polska wieś jest zadłużona jak nigdy do tej pory. "Trzeba coś z tym zrobić, inaczej ziemia przejdzie w obce ręce. Dlatego Konfederacja postuluje dziesięcioletni okres uchylenia płacenia podatku gruntowego, po to, by w Polsce rolnicy mogli odetchnąć. Będziemy też walczyć o rynki zbytu, bez względów ideologicznych, wszędzie gdzie się da" - zadeklarował. "Obiecujemy, że to będzie 1200 zł do hektara" Lider ludowców mówił, że za czasów rządów PO-PSL doprowadzono do wyrównania poziomu dopłat do średniej europejskiej. "Dziś trzeba je podnieść i zrównać z poziomem niemieckim czy francuskim. I to obiecujemy, że to będzie 1200 zł do hektara" - powiedział Kosiniak-Kamysz. Według niego takie same zapowiedzi składali politycy PiS, m.in. Beata Szydło w lipcu 2015 r. i nie dotrzymała słowa. "Najlepiej sytuację w rolnictwie oddają słowa ministra (rolnictwa, Jana Krzysztofa) Ardanowskiego, który na spotkaniu z szefami ARiMR powiedział, że wnioski o modernizację gospodarstw leżą nie miesiącami, a latami, tysiące wniosków są nieobrobione. A wszyscy przecież są z PiS. Dlatego, że mija się z prawdą i co innego mówi, a co innego robi, żądamy dymisji ministra Ardanowskiego" - powiedział lider PSL. Jacek Sasin ocenił, że PSL "kompletnie oderwał się od spraw wsi i rolnictwa". "Dzisiaj polski rolnik dostaje 216 euro dopłaty, natomiast średnia europejska to ponad 260 euro, w Niemczech 270 euro, w Holandii nawet 450. My (...) gwarantujemy dzisiaj polskim rolnikom, że w ciągu najbliższych dwóch lat doprowadzimy do tego, że dopłaty zostaną wyrównane" - zapewnił. Dodał, że obecnie wchodzimy w okres negocjowania budżetu unijnego. Obiecał, że Janusz Wojciechowski, który jest polskim kandydatem na komisarza ds. rolnictwa, tę sprawę doprowadzi do końca. "Trzeba ujawnić majątki" Uczestnicy debaty odpowiadali też na pytanie, czy popierają jawność informacji o majątkach najważniejszych urzędników państwowych. Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) podkreślił, że ludowcy poparli ustawę, która reguluje te kwestie. "Trzeba ujawnić majątki, premier się do tego zobowiązywał" - powiedział szef PSL. Zwrócił jednak uwagę, że dojdzie do tego dopiero po wyborach. "Niestety Polacy nie zapoznają się przed wyborami z prawdą o majątkach najważniejszych urzędników państwowych" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz. Lider PSL podkreślił przy tym, że Koalicja Polska (współtworzą ją m.in. PSL i Kukiz'15) została zawiązana po to, by wprowadzić ustawę antykorupcyjną. Zapowiedział też wzmocnienie ustawy antylobbingowej oraz wprowadzenie możliwości odwołania posła w trakcie kadencji. "Symbolem przyzwoitości i prawości obecnego rządu jest trzech muszkieterów: pan Misiewicz, pan Kuchciński i pan Banaś. Z tym trzeba zrobić porządek. Można to zrobić oddając władzę w ręce obywateli" - przekonywał. Budka o majątku żony premiera Jacek Sasin (PiS) podkreślił, że jego partia była prekursorem jawności w życiu publicznym. Jak mówił, PiS zaproponowało ustawę gwarantującą jawność majątków rodzin najważniejszych osób w państwie. "Tej ustawy nasi konkurenci z PO nie poparli, byli albo przeciwko albo wstrzymali się od głosów" - powiedział. Jego zdaniem PiS tym różni się od konkurentów, że "zawsze każdego, kto zejdzie z prostej drogi, z drogi uczciwości bezceremonialnie usuwa z polityki". "Nie chronimy naszych kolegów tak, jak nasi konkurenci z PO i PSL, jak PSL bronił Jana Burego, jak PO broni dziś (Sławomira) Neumana czy (Stanisława) Gawłowskiego" - powiedział Sasin. Borys Budka (Koalicja Obywatelska) przekonywał, że "nie trzeba żadnych specjalnych ustaw, żeby żona premiera ujawniła majątek, który został na nią przepisany zanim premier Morawiecki musiał go ujawnić". "Wystarczy zwykła ludzka przyzwoitość, by czołowi politycy nie odbierali telefonów od gangsterów. Nie trzeba specjalnej ustawy, tylko wystarczy nie kraść. Niestety ten rząd co innego mówi, a co innego robi" - ocenił Budka. Dodał, że na stronie internetowej "100 afer PiS" będą rozliczone wszystkie afery obecnego rządu. Konfederacja chce "głębokich reform" Jacek Wilk (Konfederacja) wyraził pogląd, że żadne prawo dotyczące jawności informacji o majątkach polityków nie będzie w praktyce działało, jeśli organy ścigania, sądy i prokuratura nie będą niezależne od polityki. "Postulujemy bardzo głębokie reformy ustrojowe, które konsekwentnie oddzielają władzę sądowniczą od innych władz" - mówił. Wyraził przekonanie, że konieczne jest m.in. rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Andrzej Rozenek (SLD) mówił, że jedyne, co do tej pory PiS zrobiło w wymiarze sprawiedliwości, to zamieniło dotychczasowych sędziów i prokuratorów na swoich. "To cała wasza reforma wymiaru sprawiedliwości" - powiedział. Dopytywał przy tym, w jaki sposób wprowadzenie jawności majątków najważniejszych osób w państwie wpłynie na zwykłego obywatela, czy przyczyni się do skrócenia czasu oczekiwania na wyrok sądu. Dyskusja o służbie zdrowia Uczestnicy debaty odpowiadali też na pytanie, co zrobić, aby w Polsce nie brakowało lekarzy i pielęgniarek. Jacek Wilk postulował przyjęcie rozwiązań w zakresie systemu opieki zdrowotnej funkcjonujących w Singapurze, gdzie - mówił - mimo że procent PKB wydawany na służbę zdrowia należy do najniższych na świecie, to "wszystkie wskaźniki pokazują, że system ten działa świetnie". Borys Budka przekonywał, że przez ostatnie cztery lata doszło do gwałtownego pogorszenia sytuacji w służbie zdrowia. Podkreślił, że KO proponuje kompleksowe rozwiązania dla sytemu zdrowia: oprócz zwiększenia finansowania służby zdrowia także zmiany organizacyjne. Podkreślił, że "strumień pieniędzy, który w tej chwili przez tę władzę jest marnowany m.in. na propagandę, na wynagrodzenia, na nagrody dla ministrów, powinien być kierowany dla osób potrzebujących". Władysław Kosiniak-Kamysz zaproponował uczestnikom debaty podpisanie "paktu na rzecz zdrowia", który zawiera m.in. zobowiązanie do zwiększenia finansowania służby zdrowia do 6,8 proc. PKB, zwiększenie wynagrodzeń lekarzy i pielęgniarek, by zatrzymać ich w kraju, zwiększenie limitów przyjęć na studia medyczne, skrócenie procesu nostryfikacji dyplomów, a także wprowadzenie "europejskiego programu walki z rakiem". Jacek Sasin odparł, że nie PiS nie potrzebuje żadnych "paktów opozycji". Według niego w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy wyraźnie wzrosła liczba lekarzy i pielęgniarek: lekarzy o 11 tys. a pielęgniarek o 20 tys. "Zwiększyliśmy o ponad 3 tys. liczbę miejsc na studiach medycznych" - dodał Sasin. Przekonywał, że rząd zwiększa też nakłady na służbę zdrowia - w tym roku ponad 100 mld zł w w przyszłym 120 mld zł. "W ciągu najbliższej kadencji podwoimy nakłady, które były za rządów PO-PSL" - mówił. Andrzej Rozenek przekonywał z kolei, że wbrew propagandzie rządu "ludzie umierają w kolejkach do lekarzy". "Czas oczekiwania do lekarza specjalisty znacząco się wydłużył, brakuje lekarzy i pielęgniarek, brakuje pieniędzy na leki, brakuje leków, jest chaos w służbie zdrowia, zamknięto ponad 60 szpitali" - powiedział Rozenek. Zapewnił, że Lewica wie, jak to zmienić i jak skrócić kolejki do lekarzy do 30 dni. Według niego trzeba zwiększyć nakłady na służbę zdrowia do 7,2 proc. PKB i wykształcić więcej lekarzy i pielęgniarek. "Lewica obiecuje o 50 tys. lekarzy i białego personelu" - zaznaczył Rozenek.