Przedszkolanka przesłucha gangstera...
Muzykolog dokonujący oględzin miejsca zbrodni, pielęgniarka przesłuchująca świadka przestępstwa - tak już od kwietnia może wyglądać praca polskich prokuratur.
podpisał rozporządzenie, według którego każdy prokurator może zatrudnić asystenta - pisze "Polska".
Kandydatom stawia się jeden podstawowy wymóg: posiadanie tytułu magistra dowolnych studiów. Nie muszą być prawnikami. Prokuratorzy pukają się w głowy. - To absurd - mówią.
Ewa Piotrowska, rzeczniczka prokuratora generalnego, tłumaczy: "Śledczym przydadzą się specjaliści znający problematykę podatku VAT, informatycy i psychologowie".
Asystenci prokuratorów mają pomagać głównie w wydziałach do zwalczania przestępczości gospodarczej i w biurach ds. walki z przestępczością zorganizowaną. Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o prokuraturze będą mogli przesłuchiwać, przeszukiwać, przeprowadzać oględziny i nadzorować dochodzenia. Zarobią, w zależności od szczebla, od 2370 do 3450 zł brutto.
Będą się zgłaszać na nabory organizowane przez prokuratury. Kandydaci muszą mieć więcej niż 24 lata, odbyty staż w sądzie bądź prokuraturze i przedstawić zaświadczenie o niekaralności. Szef prokuratury przed zatrudnieniem kandydata musi sprawdzić, czy nie jest uzależniony od alkoholu, środków odurzających i substancji psychotropowych. Musi też ustalić, czy nie jest powiązany z grupami przestępczymi.
Pielęgniarki wieść o możliwości realizowania się w wymiarze sprawiedliwości, delikatnie mówiąc, zaskoczyła. - Ale nasze środowisko jest otwarte na nowe wyzwania - mówi Elżbieta Ruta, pielęgniarka z Pabianic, która właśnie kończy studia magisterskie.
Czy prokuratorzy są zadowoleni, że dostaną do pomocy np. krytyka filmowego? Zbigniew Pustelnik, naczelnik biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Katowicach, chciałby mieć jak najlepiej wykwalifikowanych asystentów, ale nie pozbawia szans na pracę absolwentów studiów innych niż prawnicze. - Przecież pielęgniarka albo przedszkolanka może mieć cechy, które sprawią, że przesłuchiwany poczuje skruchę i przyzna się do winy - zauważa Pustelnik.
Przeciwnego zdania jest prof. Stefan Lelental z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Łódzkiego. Twierdzi, że przepis niewymagający od asystentów prokuratorów wykształcenia prawniczego świadczy po prostu o niedbalstwie w resorcie za kadencji Zbigniewa Ziobry (wtedy opracowano przepisy). Podejrzewa, że furtka dla osób bez wykształcenia prawniczego mogła zostać otwarta z premedytacją. - Asystentem prokuratora może zostać ktoś z układu politycznego czy koleżeńskiego. Będę interweniował u ministra Ćwiąkalskiego. Prokurator w kwestiach specjalistycznych i tak musi prosić o opinię biegłych. Inne ustalenia nie mają wartości dowodowej - tłumaczy dziennikowi "Polska" prof. Lelental.
INTERIA.PL/PAP