W TVN24 na temat sytuacji w górnictwie wypowiedział się wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak. Pytany, czy podczas ostatnich spotkań władz PO i koalicji premier Ewa Kopacz deklarowała, że nie cofnie się w sprawie likwidacji kopalń z Kompanii Węglowej podkreślał, że "nie ma mowy o likwidacji kopalń, mówimy o ich wygaszeniu". - Może trzeba więcej mówić o szczegółach tego programu. Sednem tego programu jest ochrona miejsc pracy dla górników i ochrona tych wszystkich, którzy pracują na dole - oświadczył Siemoniak. - Oni otrzymają różne propozycje: pracy w innych kopalniach, urlopy górnicze, jeśli są blisko emerytury lub zyskają możliwość dwuletnich odpraw. To jest sedno tego programu - dodał. Przekonywał, że teraz najważniejsze jest, by w tej sprawie prowadzić rozmowy z zainteresowanymi stronami. - Nikt pani premier Ewie Kopacz nie może zarzucić braku woli dialogu - podkreślał, przypominając, że szefowa rządu osobiście brała udziału rozmowach na Śląsku. - Ze strony rządu jest wola dialogu i jestem przekonany, że te propozycje są uczciwe - powiedział Siemoniak. W "Sygnałach Dnia" minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że zatrudniająca 49 tysięcy osób Kompania Węglowa jest "w bardzo trudnej sytuacji finansowej". - Są ogromne, miliardowe straty finansowe, są miliardowe zobowiązania i duże ryzyko upadłości całej Kompanii Węglowej - zaznaczył. Wyjaśniał, że "wygaszanie" nie musi wcale oznaczać, że kopalnie przestaną wydobywać. - Jest oferta strony rządowej przejścia czterech kopalń - i tutaj chciałbym wyjaśnić - do spółki restrukturyzacji kopalń, która to spółka - po zmianach wprowadzonych - może też prowadzić wydobycie. Ma uzdrowić te kopalnie - bo pojawiło się zbyt często słowo "likwidacja" - chodzi czasem o wygaszanie, ale przede wszystkim chodzi o uzdrowienie - przekonywał. Zapewniał, że podstawą programu rządu w tej sprawie "było uratowanie jak największej ilości miejsc pracy na Śląsku, zapewnienie pracy górnikom dołowym, godne odprawy dla tych, którzy będą musieli odejść". - O tym, że zwolnienia są potrzebne, też mówili sami związkowcy, więc ten proces dyskusji ze związkami zawodowymi na pewno jest wieloetapowy - mówił Kosiniak-Kamysz. Z kolei minister skarbu Włodzimierz Karpiński potwierdził w Polsat News, że rząd nie wyklucza sprywatyzowania kopalń należących do Kompanii Węglowej i są w tej sprawie "zainteresowani inwestorzy", zarówno polscy, jak i "są także informacje z zagranicy". Nie chciał jednak mówić o szczegółach. Przyznał, że jeden inwestor "sam upublicznił to swoje zainteresowanie". - Mogę więc, nie zdradzając żadnych kulisów spotkań, potwierdzić, że jesteśmy zainteresowani dogłębnym przeanalizowaniem propozycji - oświadczył minister skarbu (chodzi najprawdopodobniej o Krzysztofa Domareckiego - PAP). Bez porozumienia zakończyły się we wtorek blisko 12-godzinne rozmowy premier Ewy Kopacz i górniczych związków zawodowych na temat rządowego planu naprawczego dla KW. Kopacz oceniła, że były "dobre i w dobrej atmosferze". Zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, ale je restrukturyzować. - Przyjechałam tu na Śląsk z bardzo konkretną propozycją - propozycją ochrony miejsc pracy dla górników, dla których pracy mam olbrzymi szacunek (). Rozstaliśmy się w atmosferze, że propozycja, którą złożyliśmy, pozostaje nadal na stole - powiedziała premier. Rządowy plan naprawczy dla KW, który wywołał na Śląsku falę protestów, zakłada sprzedaż nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń z siedzibą w Bytomiu. Prowadzi ona likwidację kopalni, które zakończyły już wydobycie, zagospodarowuje majątek likwidowanych kopalni i tworzy na jego bazie nowe miejsca pracy. Plan zakłada likwidację kopalni: Bobrek Centrum w Bytomiu, Brzeszcze w miejscowości o tej samej nazwie, Pokój w Rudzie Śląskiej oraz Sośnica-Makoszowy w Gliwicach i Zabrzu. Górnicy tych zakładów prowadzą od kilku dni podziemne protesty.