O przedłużeniu do kwietnia 2012 r. tego śledztwa, na wniosek prowadzących je, poinformował PAP prok. Maciej Kujawski z PG. "W sprawie cały czas prowadzone są czynności procesowe. Niestety, z uwagi na fakt, iż zdecydowana większość materiału dowodowego zebranego w śledztwie ma charakter niejawny, nie jest możliwe udzielanie szczegółowych informacji o dotychczas przeprowadzonych oraz planowanych czynnościach procesowych, a także o poczynionych na ich podstawie ustaleniach" - powiedział Jacek Mularzuk, p.o. rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. "Długotrwałość przedmiotowego postępowania wynika tylko i wyłącznie z wielowątkowego oraz skomplikowanego charakteru sprawy" - dodał. Śledztwo wszczęła pierwotnie w październiku 2007 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie; potem przejęła je Prokuratura Apelacyjna. Wszczęto je po zawiadomieniach o przestępstwie, jakie wpłynęły od osób i instytucji wymienionych w raporcie m.in. jako agenci WSI (takie zawiadomienia złożyły m.in. Polsat i ITI). Śledztwo dotyczy "podejrzenia popełnienia przestępstwa przez członków komisji weryfikacyjnej, polegającego na niedopełnieniu ciążących na nich obowiązków rzetelnej weryfikacji prawdziwości danych zebranych w toku postępowania likwidacyjnego WSI i dopuszczenia do zamieszczenia w raporcie nieprawdziwych danych pochodzących z niewiarygodnych źródeł, dotyczących osób fizycznych i podmiotów gospodarczych, co stanowiło działanie na szkodę interesu prywatnego tych osób i podmiotów". Według Kodeksu karnego, za taki czyn grozi do 3 lat więzienia. Szef komisji weryfikacyjnej Antoni Macierewicz wiele razy podtrzymywał wszystkie swe wypowiedzi co do raportu i mówił, że jego ustalenia są oparte na dokumentach WSI i ustaleniach komisji weryfikacyjnej. WSI przestały istnieć 30 września 2006 r. Powołanym w 1991 r. WSI zarzucano wiele nieprawidłowości, m.in. brak weryfikacji z lat PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, dziką lustrację b. wiceszefa ABW. Opisano je w ujawnionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raporcie z weryfikacji WSI, sygnowanym przez Macierewicza. Na podstawie raportu wszczęto kilka śledztw w sprawie przestępstw WSI. W maju br. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła jedno z takich śledztw o przestępstwa WSI, jak m.in. "branie udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym"; przekraczanie uprawnień służbowych oraz niszczenie dokumentów. W czerwcu umorzono zaś śledztwo w sprawie przecieków do mediów tajnych informacji z weryfikacji WSI, zanim raport nt. WSI ujawnił prezydent Kaczyński. Niektóre zawiadomienia Macierewicza włączono w 2007 r. do trwających już śledztw - np. co do rzekomego nielegalnego handlu bronią przez WSI. Byli szefowie WSI gen. Konstanty Malejczyk i kontradm. Kazimierz Głowacki mieli za to zarzuty przekroczenia uprawnień, ale śledztwo WPO umorzono w 2010 r. z braku cech przestępstwa. Trwa kilkanaście procesów cywilnych wytoczonych MON przez osoby z raportu. Sądy prawomocnie nakazały już MON przeprosiny m.in. wobec b. posła SLD Jana Sieńki, b. wiceministra w kancelarii premiera Jerzego Buzka, Jerzego M. Nowakowskiego, b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej). W 2008 r. ówczesny szef MON Bogdan Klich przeprosił grupę ITI, Jana Wejcherta i Mariusza Waltera. Klich mówił, że resort zamierza wystąpić z "oczekiwaniami finansowymi" wobec Macierewicza. Do sądów wpłynęło niemal 30 pozwów w sprawie raportu: MON przeprosiło już 13 osób. Według MON łączna szacunkowa kwota kosztów resortu wyniesie ok. 497 tys. zł. Wydatki reortu to 156 tys. zł tytułem odszkodowań dla pomówionych oraz 276 tys. zł - za przeprosiny ich w prasie; reszta wydatków to koszty procesowe. Sam Macierewicz wygrywa procesy wytaczane mu za raport. Ostatnio sąd nakazał mu jednak prawomocnie przeprosić ITI za słowa o związkach tej spółki z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i o finansowaniu jej ze środków FOZZ. To pierwszy taki prawomocny wyrok wobec b. szefa komisji weryfikacyjnej WSI, obecnie posła PiS. W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za sprzeczne z konstytucją m.in. pozbawienie osób z raportu prawa do wysłuchania przez komisję przed ujawnieniem dokumentu, prawa dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu w raporcie. Po tym prezydent Kaczyński zdecydował nie ujawniać przygotowanego przez Macierewicza aneksu do raportu.