W ciszy i smutku oddają hołd prezydentowi, zapalają znicze, składają kwiaty i modlą się. Ok. godz. 6 na Krakowskim Przedmieściu przed siedzibą prezydenta stało kilkadziesiąt osób. W umieszczaniu zniczy w wyznaczonych miejscach pomaga im grupa młodych osób ze Związku Strzeleckiego, paramilitarnej organizacji popularnie nazywanej "Strzelcem". - Ta tragedia jest straszna, brakuje mi słów, dowiedziałem się o niej poza Warszawą i bardzo ją przeżyłem - powiedział Eugeniusz Drewnowski. - Znało się tych ludzi od dawna, bo są w moim wieku. Brak słów po prostu. Przeżywam to jak każdy obywatel naszego kraju - dodał. - Jak wszyscy Polacy dowiedziałem się o katastrofie w sobotę rano. I pierwsza myśl, jaka w sercu się rodzi to niedowierzanie, że coś takiego mogło się zdarzyć - wspominał pierwsze tragiczne chwile o. kapucyn Marek Strycharski. - To jest nieustannie dla mnie ogromne przeżycie, które do tej pory w sercu działa i staram się to tragiczne wydarzenie odnieść jakoś do Słowa Bożego, do tego, co dla mnie jako człowieka wierzącego, jest istotne i ważne - dodał. Według niego, w tak trudnych dla wszystkich Polaków dniach pociechę mogą przynieść jedynie słowa z biblijnej księgi Apokalipsy św. Jana, w której jest napisane "Przestań się lękać". "Wobec śmierci rodzi się lęk u każdego człowieka, bez względu na to, jaki stan życia reprezentuje (...), a to słowo przynosi otuchę "Przestań się lękać. Ja jestem pierwszy i ostatni. Jestem żyjący, byłem umarły, a oto żyję na wieki" - cytował fragment Biblii o. Marek. - Przychodzę tutaj już trzeci dzień rano i chciałabym tak przychodzić przez wszystkie dni żałoby" - mówiła pani Barbara. - Bardzo współczuję bliskim ofiar katastrofy, sama przeżyłam śmierć najbliższych i wiem co to znaczy - dodała ze łzami w oczach. Trumny Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki we wtorek zostaną wystawione na widok publiczny tak, by Polacy mogli oddać im cześć. W sobotniej katastrofie samolotu pod Smoleńskiem zginął prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Śmierć poniosły także 94 inne ważne dla Polski osoby.