Do zdarzeń w Lęborku doszło w poniedziałek, 8 czerwca. Manifestanci krytyczni wobec Andrzeja Dudy przynieśli także kartki z napisem "Konstytucja" i skandowali m.in. "Mamy dość". Jedna z protestujących zarzuciła prezydentowi, że nie pomógł osobom niepełnosprawnych. "Szanowna pani, 500 plus trafiło do wszystkich dzieci, także tych, które mają niepełnosprawności. Poza tym zostało wprowadzone także i 500 zł dla osób, które są pełnoletnie, a także niepełnosprawne. To są świadczenia większe niż wszystko to, co było do tej pory. Zostały wprowadzone dodatkowe fundusze dla osób niepełnosprawnych na środki higieny osobistej" - przekonywał Andrzej Duda i zapowiedział "dalsze rozwiązania wprowadzane stopniowo". Wymiana zdań w Bytowie Andrzej Duda odwiedził we wtorek (9 czerwca) firmę Wireland w Bytowie (woj. pomorskie). Gdy ją opuszczał, przed bramą żegnało go kilkudziesięciu mieszkańców miasta. Jeden z nich wykrzykiwał do prezydenta: "marionetka". Prezydent podszedł do mężczyzny, od którego usłyszał, że w jego ocenie nie jest prezydentem wszystkich Polaków, a powinien nim być. "Robię co w mojej mocy, by nim być. I właśnie dlatego podpisuję takie rozwiązania jak tarcza antykryzysowa, jak 500 plus, jak rozwiązania, które służą polskiej rodzinie. Można się nie zgadzać z tą polityką, ktoś może uważać, że potrzebna jest polityka liberalna. Możemy na ten temat dyskutować" - odpowiedział Duda. Poprosił jednocześnie swojego rozmówcę o obiektywizm. "Ja nie mówię, że wszystko jest idealnie. Gdyby było wszystko idealnie, to bym siedmiu ustaw, o ile pamiętam, nie wetował" - podkreślił. Prezydent odniósł się też do zarzutu o przekazanie blisko 2 mld zł "dla TVP, która jest tubą rządu". "Telewizja, radio polskie realizują misję publiczną, czego nie realizują media komercyjne. To są 2 mld na media publiczne, które są, były i nimi będą" - podkreślił prezydent.