Hierarcha odniósł się w ten sposób do konfliktu wokół krzyża, ustawionego przez harcerzy przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej. Przypomniał, że Episkopat dobitnie wyraził swoje stanowisko w tej sprawie. Apelował, aby wezwanie Jana Pawła II do obrony krzyża rozumieć właściwie, a nie - jak mówił prymas - opacznie, tendencyjnie i przewrotnie. - Miejmy oczy otwarte; pamiętajmy o tym, o czym mówił Jan Paweł II - brońmy się przed takim manipulowaniem (symbolem - red.) krzyża; to nie ma nic wspólnego z prawym sumieniem katolickim, nic wspólnego z prawą, prawdziwą postawą chrześcijanina - powiedział abp Kowalczyk, nazywając wydarzenia wokół krzyża przed Pałacem "nieprzykładną i gorszącą manipulacją (znaku - red.) krzyża". Wezwał do zaprzestania takich działań. - Cele, które sobie stawiają politycy, można osiągać na drodze dialogu - powiedział abp Kowalczyk. Odnosząc się do swojej ponad 20-letniej posługi nuncjusza apostolskiego w Polsce, kiedy był także dziekanem korpusu dyplomatycznego i współpracował z politykami, hierarcha podkreślił, że "polityka to sztuka budowania kompromisu, a nie sztuka budowania konfliktów i wielorakich nieporozumień, których nam w Polsce absolutnie nie potrzeba". - Polityk to ten, który buduje dialog, który nie konfliktuje, który nie stwarza sytuacji drażliwych, ale szuka sposobu takiego traktowania swojego współrozmówcy, ażeby na miarę możliwości dojść do porozumienia - powiedział abp Kowalczyk. Prymas zaapelował o pozostawienie krzyża w takim znaczeniu i symbolice, w jakich jest on zakorzeniony w polskiej tradycji. Prosił Matkę Bożą o dar mądrości dla wszystkich, abyśmy - jak mówił - "klimatu żałoby i budującego wszystkich klimatu solidarności i jedności, w którym wyraził się szacunek dla ofiar tragedii, nie zaciemniali, nie przesłaniali jakimś dziwnym przetargiem i nieporozumieniem, wykorzystując w tym wszystkim krzyż - znak zbawienia - jako narzędzie przetargu, w charakterze jakiegoś zakładnika". Prymas wskazał, że dar mądrości "zdobywa się na modlitwie, a nie na kombinacjach politycznych". Prosił, by nie burzyć jedności narodowej oraz solidarnego klimatu żałoby i szacunku dla ofiar tragedii smoleńskiej. - Mam obowiązek o tym mówić, bo uczestniczyłem w tych pogrzebach, w budowaniu tego klimatu. I dziwię się, że po paru miesiącach ten klimat i ta solidarność zostaje tak zaburzona dla jakichś celów - politycznych czy niepolitycznych - poprzez wykorzystywanie tendencyjne tego znaku zbawienia i miłości, który został zakwalifikowany jako narzędzie przetargu do osiągania celów - powiedział arcybiskup. Dużą część swojej homilii abp Kowalczyk, który jest metropolitą gnieźnieńskim i prymasem Polski od kilku miesięcy, poświęcił podsumowaniu swojej ponad 20-letniej posługi nuncjusza apostolskiego. Dziękował wszystkim za modlitwę i wsparcie w tym okresie. Prymas ocenił, że niedzielne święto było dobrą okazją do systematycznego i syntetycznego przeglądu misji, którą wypełniał od 1989 r. Wśród najważniejszych wydarzeń w tym okresie wymienił m.in. przywrócenie nuncjatury w Polsce, podpisanie konkordatu, reorganizację struktur Kościoła w Polsce w 1992 r., stworzenie wydziałów teologicznych na uniwersytetach, modernizację siedziby nuncjatury, mianowanie wielu nowych biskupów oraz pracę jako dziekan korpusu dyplomatycznego. Ponad 20-letnią pracę nuncjusza prymas złożył na Jasnej Górze jako - jak powiedział - "dar ofiarny". Do innych "darów duchowych" składanych w dniu maryjnego święta abp Kowalczyk zaliczył m.in. niedawną beatyfikację kapelana Solidarności, ks. Jerzego Popiełuszki, "bolesny dar cierpienia" powodzian oraz "bolesną tragedię", jaką była katastrofa smoleńska, a także "wielką, solidarną żałobę", która połączyła Polaków po tej tragedii. Podczas niedzielnej mszy modlono się też "o rychłe wyniesienie do chwały ołtarzy Jana Pawła II". W tradycji polskiego Kościoła niedzielna uroczystość obchodzona jest także jako święto Matki Bożej Zielnej, stąd poświęcenie w czasie mszy kwiatów i ziół. To jedno z najstarszych i najważniejszych świąt maryjnych. Szczególnie uroczyście obchodzone jest na Jasnej Górze, gdzie co roku uczestniczą w nim tłumy wiernych. W tym roku było to blisko 100 tys. osób. Pielgrzymów przywitał generał zakonu paulinów - gospodarzy jasnogórskiego sanktuarium - o. Izydor Matuszewski. Podkreślił, że naród polski wielokrotnie w swojej historii doświadczał pomocy Matki Bożej. Wskazał, że dziś Maryja "woła o prawdę w całym życiu narodu". - Ona woła o prawdę w całym życiu narodu, nie o jej okruszyny zdeformowane przez niektóre media. Maryja woła o nawrócenie, którego wszystkim nam potrzeba. Jak bowiem odczytać te kataklizmy powodziowe w czasie, gdy wyniesiony został na ołtarze męczennik za prawdę w życiu społecznym, utopiony w wodach Wisły błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko? Jak odczytać katastrofę smoleńską? Jak odczytać drwiny z krzyża przed pałacem prezydenckim i robienie sobie z niego zabawy polityczno-satanistycznej? - pytał o. Matuszewski. Tysiące uczestników niedzielnych uroczystości przybyło w ostatnich dniach na Jasną Górę w pieszych pielgrzymkach. Od początku sierpnia do niedzieli do sanktuarium dotarły 53 piesze pielgrzymki, w których wędrowało w sumie prawie 82,5 tys. pątników. Od 22 maja, gdy rozpoczął się sezon pielgrzymkowy, w 157 pielgrzymkach przyszło ponad 100 tys. osób. Tylko w pięciu pieszych pielgrzymkach z Warszawy weszło na Jasną Górę prawie 17,2 tys. osób. Liczne pielgrzymki przyszły też m.in. z Krakowa, Radomia i Podlasia. Najdłuższą trasę - 640 km - przeszła z Helu grupa kaszubska pielgrzymki gdańskiej, a także pielgrzymi z Łukęcina, Świnoujścia, Ustki, Suwałk i Gołdapi.