Prymas udzielił we wtorek wywiadu telewizji publicznej. Pytany, czy rzeczywiście polski Kościół katolicki dotyka najpoważniejszy od 1989 r. kryzys prymas odparł: "Tak się mówi w mediach". - Nie uważam żeby kryzys dosięgał Kościoła, który ma całkowitą swobodę udzielania sakramentów, głoszenia Słowa Bożego, organizacji charytatywnych, oddziaływania w różnych zespołach - powiedział. - Natomiast rzeczywiście jest zorganizowana jakaś akcja medialna przeciw Kościołowi, która akurat teraz skupiła się na arcybiskupie Wielgusie. To wielu ludzi niepokoi, zwłaszcza tych, którzy oglądają telewizję - powiedział prymas. - Ci, którzy mniej słuchają, tych ta świadomość tak zwanego kryzysu nie dotyka - dodał. - Dlaczego akurat wszystkie teczki wyciągane są dzisiaj przeciw kapłanom, księżom biskupom, a nie przeciw innym warstwom społecznym - zastanawiał się kard. Glemp. - Ja jestem przekonany, że to był zorganizowany nacisk na Kościół i jeśli jeszcze grozi się następnymi, to znaczy, że jest pewien plan działania - dodał. Kardynał powiedział, że nieporozumieniem jest traktowanie jego wypowiedzi podczas niedoszłego ingresu jako podważanie decyzji papieża o odwołaniu abp. Wielgusa. - To jest wielkie nieporozumienie - powiedział kardynał. - Ja bronię go, ponieważ jest człowiekiem skrzywdzonym. On nie miał prawa do obrony, nie mógł skorzystać z cywilizacyjnych formuł procesowych. On został skazany - powiedział prymas. Raport specjalny: Agenci w Kościele Zaznaczył, że nie ma tu pretensji do IPN, ale IPN nie jest sądem. - To są ludzie, którzy badają, odkrywają prawdę na podstawie swojej wiedzy i dokumentów. I tylko tyle. IPN nie jest sądem i ja mówiłem o złym sądzie nad biskupem Wielgusem - zaznaczył. - Kto go osądził, to zastanówmy się dalej, ale poprawność tego osądu, który człowieka potępia, jest tutaj niedopełnieniem cywilizacyjnych reguł, bo nie miał prawa do obrony, nie powołał świadków, biegłych. Jest to proces bardzo przykry - podkreślił. Prymas przypomniał, że w tej sprawie nie ma zeznań oprawców - funkcjonariuszy PRL-owskich służb. - Jeżeli biskup Wielgus, tak jak wielu innych podpisał jakiś dokument, to trzeba wiedzieć w jakich okolicznościach napisał, ile za tym było nacisków, gróźb - zaznaczył. - Jego wiarygodność ma pewne niuanse, ale jego wiarygodność jest. Natomiast ja chcę się dowiedzieć, w jakich okolicznościach było to wejście do Urzędu Bezpieczeństwa. Jeśli to było z przymusu, z jakimiś tam naleganiami, to z samego prawa akt jest nieważny. I takich nieważnych aktów popełniono w Polsce Ludowej bardzo dużo - dodał. Według kardynała, Stolica Apostolska nie brała pod uwagę jakiegoś osądu abp. Wielgusa, tylko jego wniosek o ustąpienie. - Ojciec Święty przyjął to - powiedział. - Ojciec Święty znał człowieka, wiedział, że byłby godnym pasterzem, a gdy wytworzyły się okoliczności, w których on prosi o zwolnienie, to go zwalnia - dodał. Według kard. Glempa, ze strony nuncjatury w Polsce nie było uchybień związanych ze sprawą powołania i odwołania abp. Wielgusa. - Nie widzę, żeby tu było uchybienie - powiedział. Dla prymasa sprawa abp. Wielgusa nie jest zakończona. - Nie. Jemu się należy proces o zniesławienie. I on powinien tego dochodzić, a jeśli nie, to inne czynniki będą dochodzić, bo zbyt dużo krzywdy jest w naszym systemie - zapowiedział. - Tu nie chodzi o zmianę struktur w Kościele. Trzeba zmiany struktury państwa, gdzie się musi państwo wyzwolić od nacisku mediów - dodał. Prymas pytany o wtorkową publikację w Dzienniku, która mówi o 12 pseudonimach biskupów współpracujących w 1978 r. z SB, odparł: "Mógłbym wymyślić więcej". - To jest potwierdzenie mojej tezy, że jest nagonka, więc wyszukuje się wszystkich możliwych i niemożliwych, by wykazać, że Kościół ma tutaj swoją winę, bo to i to. Tymczasem czas na pokazanie ile było bohaterstwa i rzeczywiście obrony substancji narodu, właśnie przez duchowieństwo - powiedział kard. Glemp. - Ja nie przeczę, że byli także nieudaczni, że byli lękliwi, że byli ludzie, którzy poddawali się szybko. Tak. Byli. Tacy jesteśmy - dodał. Kościół chce lustracji, ale prawdziwej - powiedział w wywiadzie prymas Glemp. - My chcemy lustracji prawdziwej, nie takiej powierzchownej, która by się opierała tylko na przejrzeniu teczek. Nie. Sprawa jest znacznie głębsza, by społeczeństwo mogło się odrodzić - powiedział. Pytany o kolejnego metropolitę warszawskiego odparł, że nie wie kiedy obejmie on arcybiskupstwo. Żartował, że stanie się to na pewno jeśli umrze. - Jeśli Pan Bóg da mi parę miesięcy, to myślę, że się doczekam następcy - dodał.