Prowadzący Telewizji Republika usłyszał zarzuty. "Nie zemdlałem"
Adrian Klarenbach - prowadzący w Telewizji Republika - poinformował, że usłyszał zarzuty w sprawie dotyczącej Collegium Humanum. - Byłem, stawiłem się, zarzuty usłyszałem. Kawy nie dostałem, wyjaśnienia złożyłem. Nie zemdlałem - powiedział podczas jednego z programów. Publicysta zaapelował jednocześnie o dalsze wsparcie od widzów.

Jeden z prowadzących w Telewizji Republika Adrian Klarenbach potwierdził, że usłyszał zarzuty w sprawie Collegium Humanum. Jak poinformował podczas jednego z programów, w ostatnim czasie został wezwany przez prokuraturę.
Prowadzący Telewizję Republika z zarzutami. W tle sprawa Collegium Humanum
Klarenbach opowiedział o sytuacji na początku swojego programu. Jak stwierdził,"na zaproszenie prokuratora odpowiadać trzeba".
- Byłem, stawiłem się, zarzuty usłyszałem. Kawy nie dostałem, wyjaśnienia złożyłem. Nie zemdlałem. To tak, żebyście państwo wiedzieli - powiedział.
- Wszystkim tym, którzy mnie wspierali wczoraj, bardzo serdecznie dziękuję. O dalsze wsparcie proszę - zaapelował.
Jak ustalił dziennikarz Marcin Torz, który bada sprawę z Collegium Humanum od pewnego czasu, Klarenbach miał otrzymać dyplom z uczelni "bez chodzenia na zajęcia".
"Śledczy twierdzą, że uzyskał dyplom bez chodzenia na zajęcia, AK (Adrian Klarenbach - przyp. red.) uważa, że nigdy nawet nie widział tego dokumentu, a tym bardziej nigdy z niego nie korzystał" - przekazał w mediach społecznościowych. Klarenbach zaprzecza tym informacjom.
Afera Collegium Humanum. Media: Nacelowniku prokuratury Michał Kołodziejczak
Na początku czerwca serwis Goniec.pl informował, że prokuratura miała zdobyć zeznania czterech osób, z których wynikać ma, że zajmowały się one załatwianiem dyplomu dla ówczesnego wiceministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka.
Sprawa sięgać ma początku 2024 roku. To wówczas do polityka w rządzie Donalda Tuska zgłosić się miał jeden z rekruterów Collegium Humanum - Bernard K. W połowie maja został on zatrzymany przez CBA w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości na uczelni.
Według serwisu Kołodziejczak miał podpisać umowę z Collegium Humanum w styczniu, a w lutym znalazł się już na liście studentów.
Wiceminister wraz z jeszcze dwiema innymi osobami miał uzyskać licencjat z zarządzania po kilku miesiącach "studiowania". Oceny na dyplomie miały zostać wymyślone "z głowy", a wobec Kołodziejczaka miał być prowadzony "indywidualny tok nauczania".