Dzień wcześniej podobna demonstracja przed katowicką siedzibą PiS, potem przeniesiona przed katedrę, liczyła według policji ok. 7 tys. osób. Choć dotychczas policja nie oszacowała liczby demonstrujących w sobotę, ludzi w piątek było najprawdopodobniej nieco więcej. Podobnie jak w piątek, policja przez megafony ostrzegała, że zgromadzenie jest bezprawne, wzywając do rozejścia się, a także do zachowywania dystansu społecznego w kontekście bezpieczeństwa epidemicznego. Zgromadzeni nie stosowali się do tych wezwań. Przed godz. 18. przed Archikatedrą Chrystusa Króla w Katowicach zebrały się setki głównie młodych i bardzo młodych ludzi, obecnych było także kilkoro parlamentarzystów opozycji. Zebrani zaczęli okrążać świątynię, czemu towarzyszyło skandowanie przede wszystkim okrzyków wrogich partii rządzącej. Przepychanki z policją W pewnej chwili doszło do przepychanek z policją, która miała zatrzymać parę osób. Swoją relację zamieścił następnie na Twitterze poseł Lewicy Maciej Kopiec: "Po informacji o zatrzymaniu, zglebowaniu, podarciu ciuchów, zniszczeniu okularów wsadzeniu do suki, przewiezieniu kilku kilometrów, wyrzucono mnie z radiowozu pod komendą wojewódzką policji" - napisał poseł. O przepychankach pisali także inni parlamentarzyści. "Trochę nas z Łukasz Kohut policja poturbowała, ale już spokojnie. Idziemy na rynek" - pisała na Twitterze posłanka Koalicji Obywatelskiej Monika Rosa. Jej wpis podawał dalej europarlamentarzysta Wiosny Łukasz Kohut. Rosa nawiązała swoim wpisem do przemarszu demonstrantów przez miasto, który udał się drogą przez rynek, ul. Warszawską, przed biurem parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości, a następnie m.in. obok Kościoła Mariackiego, ul. Francuską, Jagiellońską, Kościuszki i znów pod katedrę. W kierunku policjantów, którzy początkowo utworzyli szpaler przed schodami katedry, a także wokół bocznych wejść, uczestnicy demonstracji skandowali również: "Brońcie ludzi, nie Kościoła", "Policjanci, macie żony", "Co powiecie waszym córkom", "Przeproście matki - zdejmijcie mundury" czy "Polska policja chroni dyktatora". Przemawiający krzyczeli również: "Był ten wyrok nielegalny", "Decyduję, myślę, czuję", "Rozdział państwa od Kościoła", "To jest piekło wszystkich kobiet", "Prawo ludzkie, nie kościelne", "Solidarni z kobietami". W sobotę wieczorem na katowickich ulicach wznoszono także liczne niecenzuralne wrogie okrzyki przeciwko prezydentowi, prezesowi PiS, policji i Kościołowi. Na czas przejścia demonstrantów ruch był blokowany. Kierowcy spokojnie czekali, aż demonstracja ich ominie. Kraków: Bez większych incydentów Wiele osób zebrało się też w sobotę wieczorem na Rynku Głównym w Krakowie w proteście przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Według policji zgromadzenie przebiegło bez większych incydentów. Manifestacja rozpoczęła się na Rynku Głównym, potem demonstranci przeszli ulicami Grodzką i Franciszkańską. Według nieoficjalnych danych w zgromadzeniu, określanym przez organizatorów jako spacer, wzięło udział około 2,5 tysiąca protestujących. Podczas protestu skandowano "Rząd na bruk", "Nie zamkniecie wszystkich nas", "Nie będę chciała, to nie urodzę", "Solidarność naszą bronią". Padały też słowa niecenzuralne. Podczas spotkania na Rynku jedna z protestujących mówiła, że jest zawiedziona wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego i przyszła tam, aby wyrazić swój protest i zdenerwowanie. - Ja w tym kraju nie do końca chcę mieć dzieci, choć bym je chciała. Po pierwsze, bo jestem lesbijką, po drugie nie chciałabym urodzić chorego dziecka (...). Urodziłam się tutaj, mieszkam całe życie i chciałabym nadal tu mieszkać, ale jeśli mój rząd nie respektuje moich praw, to jestem wkurzona i wyjadę, chyba że coś się zmieni i mam nadzieję, że się zmieni - powiedziała. Starsza kobieta zaznaczyła, że przyszła na protest nie dla siebie, ale dla swoich córek i syna. - Nigdy w życiu nie chciałabym, żeby moje dzieci musiały stanąć przed wyborem, czy wyjechać z tego kraju, żeby bezpiecznie usunąć ciążę, która będzie zagrażała mojej córce bądź mojej synowej - przekonywała. Kolejna z przemawiających mówiła: - Dramatem to jest życie w państwie, które cię nienawidzi, życie w państwie, które życzy ci tortur, lęku i strachu. Nic nie wiecie o naszych dramatach, nic nie wiecie o naszych marzeniach, nic nie wiecie o kraju, w którym chciałybyśmy żyć, nic nie wiecie o kraju, w którym chciałybyśmy rodzić dzieci, nic nie wiecie o nas - krzyczała. Wrocław: "Nie odpuszczamy!" Kilka tysięcy osób zgromadziło się w sobotę wieczorem na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu, aby wyrazić sprzeciw wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego prawo aborcyjne. Część manifestujących przyszła z wieszakami, które zawieszono na bramie Pałacu Arcybiskupiego. Pierwsza wrocławska manifestacja odbyła się w piątek przed Dworcem Głównym PKP. Stamtąd uczestnicy udali się w kierunku Ostrowa Tumskiego, gdzie znajduje się siedziba wrocławskiej kurii. W okolicy mostu Tumskiego drogę zablokował im jednak kordon policji. Zgromadzeni zawrócili i udali się na plac Solidarności pod siedzibę Prawa i Sprawiedliwości. W sobotę demonstranci postanowili zebrać się bezpośrednio na placu Katedralnym. "Nie odpuszczamy! Dziś w nocy idziemy na spacer z wieszakami na Ostrów Tumski do prawdziwych sponsorów Piekła Kobiet!" - zapowiadali organizatorzy protestu. Manifestacja na Ostrowie Tumskim pod hasłem "Noc wieszaka" zgromadziła kilka tysięcy osób. Uczestnicy zabrali ze sobą transparenty z hasłami "Myślę, czuję, decyduję", "Nie będę żywą trumną", "To jest wojna". Skandowali m.in.: "Episkopacie, zostaw nasze gacie", "Walczcie z wirusem, nie z kobietami", "Rewolucja jest kobietą", "Nie dla piekła kobiet", "Nielegalny jest Trybunał". Zakopane: Dużo ludzi ma dość propagandy i kłamstwa Około 500 osób zebrało się w sobotę wieczorem przed Urzędem Miasta w Zakopanem w proteście przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji oraz przeciw obostrzeniom. - Jesteśmy tutaj z różnych powodów, a w większości, aby wyrazić swoją solidarność z kobietami, których prawa zostały złamane. Wielu z nas przyszło tutaj, żeby pokazać, że nie podobają im się obostrzenia, ponieważ w tym momencie to, co robi Morawiecki i rząd nie ma ani rąk, ani nóg, a my na tym tracimy. Dużo ludzi przyszło tutaj, ponieważ ma dość propagandy i kłamstwa. Ciągle słyszymy, że jest świetnie, jest fajnie, a tak naprawdę wszyscy wiemy jak jest - mówiła jedna z organizatorek protestu.