- Wczoraj zatrzymano w sumie 14 osób i wywieziono jest do siedmiu miast. Większość osób została zwolniona kilka godzin po ich zatrzymaniu. Część musiała spędzić noc na komendach. Trzy osoby, które zostały przewiezione do Wołomina i Nowego Dworu Mazowieckiego, zostały wywiezione tylko w celu ich wylegitymowania - mówiła na konferencji prasowej Karolina Gierdał z grupy Szpila. Jak podała, jedną z zatrzymanych osób przewieziono do Pruszkowa, trzy do Piaseczna, trzy do Legionowa, dwie do Grodziska Mazowieckiego, dwie do Nowego Dworu Mazowieckiego, jedną do Wołomina. Klementyna Suchanow, jeden z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet została przewieziona do Mińska Mazowieckiego. Inna osoba była zatrzymana na ul. Żytniej w Warszawie. - Spotykamy się z szeregiem utrudnień ze strony policji. Wczoraj byłam z zatrzymanymi na komendzie w Legionowie, gdzie były trzy osoby. Jedna z powodu niewylegitymowania się, druga ma zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza. Na komendzie sprawiano nam trudności z kontaktem z zatrzymaną. Mieliśmy informację, że jedna z zatrzymanych dziewczyn jest pobita, dostaliśmy informację, że ona nie chce obrońcy. To była nieprawda. Chciała obrońcy. Przyjechało do niej pogotowie, które stwierdziło dość duże obrażenia głowy. Cały czas informowano nas, że kobieta nie chce obrońcy, a to była nieprawda - mówiła z kolei prawniczka Magdalena Zgłobica. - Chodzi o to, by utrudnić zapewnienie nam pomocy prawnej. Nie udało się. Po raz kolejny wszystkie zatrzymane osoby były z nami w kontakcie, wszystkim zapewniamy pomoc prawną - dodała Gierdał. Osiem godzin Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart dziękowała posłance Urszuli Zielińskiej (Zieloni) oraz wszystkim parlamentarzystom, dzięki obecności których - jak podkreśliła - "policja jest mniej brutalna". - To bezprawne zatrzymanie, polegające na tym, że policja tworzy kordon i kocioł, z którego nikt nie może się wydostać, jednocześnie wzywając do rozejścia się, trwało osiem godzin - powiedziała Lempart. - Policjanci w Polsce nie mają prawa do legitymowania osób bez podania powodu. Udział w legalnym zgromadzeniu nie daje policji prawa do legitymowania osób. Dlatego to tyle trwało - mówiła Lempart. - Radzę się zastanowić panom funkcjonariuszom, bo powoływanie się na swoje prawa będzie punktem stałym - podkreśliła liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. "Protestujemy w ich imieniu" - Chciałam powiedzieć panom policjantom i paniom policjantkom, że to nie my jesteśmy bohaterkami. Bohaterkami są te wszystkie kobiety, którym rząd kazał rodzić martwe albo bardzo, bardzo chore dzieci. My protestujemy w ich imieniu. Następnym razem, jak panowie będą nas bić, to zastanówcie się, że bijecie te kobiety. To w nie uderzacie najmocniej - powiedziała z kolei Agnieszka Czerederecka. Jak poinformowała, w piątek także odbędą się protesty. W Warszawie o godz. 20 protestujący spotkają się przy Rondzie Praw Kobiet. - Solidarność to też oddawanie pola, także w mediach. Żeby nie zagłuszać ludzi, którzy przygotowywali się przez rok, oddajemy w weekend pole Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i o to apelujemy. Sobota i niedziela są dniami WOŚP i apelujemy, żeby temu się poświęcić. To też rodzaj nadziei, której potrzebujemy - podkreśliła Lempart. Zatrzymano 14 osób W związku z czwartkowymi protestami Strajku Kobiet policjanci wylegitymowali 417 osób, zatrzymali 14 osób. Ponadto nałożono 12 mandatów karnych i skierowano do sądu 10 wniosków. - Łącznie wczoraj policjanci zatrzymali 14 osób, z czego sześć osób zostało zatrzymanych do przestępstw - mówimy tu między innymi o naruszeniu miru, nietykalności cielesnej policjantów i znieważeniu policjantów - poinformował wcześniej rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Jak zaznaczył, dwoje policjantów doznało obrażeń. - Jedna policjantka ma uraz barku i jeden policjant ma złamaną kość. W tym przypadku udzielono pomocy medycznej i opuścił on szpital - powiedział Sylwester Marczak.