- Chcieliśmy dzisiaj porozmawiać o realności postulatów medyków. Razem ze mną dzisiaj w rozmowach mieli uczestniczyć kierownicy najważniejszych jednostek w systemie opieki zdrowotnej. Nawet ekspercki skład nie zachęcił do tego, żebyśmy się dzisiaj spotkali. Moim zdaniem oznacza to pewnego rodzaju bojaźliwość, jeśli chodzi o prowadzenie merytorycznego dialogu - ocenił Adam Niedzielski. - Ja nie mogę czekać na ewentualną skłonność do rozmowy po stronie protestujących, dlatego zadecydowałem, żeby porozmawiać o podnoszonych problemach na forum zespołu trójstronnego. Tam są przedstawiciele związków zawodowych, które również nie uczestniczą w proteście, mówię o "Solidarności", OPZZ, o pracodawcach. Chciałbym, żeby na tym forum w najbliższy czwartek przedyskutować, co dalej z minimalnymi wynagrodzeniami w systemie opieki zdrowotnej. Niedzielski zarzuca protestującym brak szacunku Niedzielski chce, by część zwiększonych środków na ochronę zdrowia (do 7 proc. PKB) została przeznaczona na wzrost minimalnych wynagrodzeń. - Już wystosowałem zaproszenie na czwartek do przewodniczącego zespołu trójstronnego, do pani przewodniczącej Marii Ochman z "Solidarności" - wskazał minister Niedzielski. - Bardzo żałuję, że dzisiaj do naszego spotkania nie doszło - przyznał szef resortu zdrowia. Podkreślił, że to drugie zaproszenie, z którego nie skorzystali przedstawiciele komitetu strajkowego. - Ile razy można się zwracać z prośbą? Konwencja szanowania się nawzajem wymaga odpowiadania na zaproszenia - uważa Niedzielski. - Premier nie będzie uczestniczył w żadnych spotkaniach na razie. To jest problem systemu opieki zdrowotnej, jestem ministrem konstytucyjnym, który ma w zakresie obowiązków zajmowanie się tym. Ja nie stawiam warunków, kto z protestujących ma się pojawić. Stawianie takich warunków to brak szacunku - ocenił minister zdrowia. Medycy chcą rozmawiać z premierem Wcześniej protestujący medycy domagali się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. - Jeśli minister uważa, że nasze propozycje są z kosmosu czy też z Marsa, to my pytamy, z jakiej planety są żądania ministerstwa? Na dzisiaj 600 tys. osób - tylu mamy medyków w Polsce - odpowiada za zdrowie 38 milionów Polek i Polaków. Niechęć do spotkania i brak woli do dialogu ze strony premiera to po prostu uchylanie się od odpowiedzialności - mówił Grzegorz Sikora, rzecznik prasowy Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia. Protest medyków Na początku sierpnia przedstawiciele samorządów zawodów medycznych i związków zawodowych zrzeszonych w branży ochrony zdrowia poinformowali o powołaniu Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Uzasadniali, że chcą wspólnie zaangażować się w działania mające na celu m.in. poprawę warunków pracy i wynagrodzeń. Komitet postuluje m.in. znacznie szybszy i większy niż zaplanowany wzrost nakładów na system opieki zdrowotnej (do 8 proc. PKB), zwiększenie wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia (do poziomów średnich w OECD i UE względem średniej krajowej) i zwiększenie liczby pracowników pracujących w systemie. W sobotę odbył się ogólnopolski protest medyków. Protestujący z całej Polski zebrali się w południe w rejonie pl. Krasińskich, skąd przeszli przed KPRM. Po drodze zatrzymali się pod Ministerstwem Zdrowia, Pałacem Prezydenckim oraz Sejmem. Bezpośrednio po zakończeniu protestu w warszawskich Alejach Ujazdowskich, w pobliżu mieszczącej się po drugiej stronie ulicy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, rozstawiono "Białe Miasteczko 2.0", jak nazywają je organizatorzy. Nawiązuje ono do "białego miasteczka" pielęgniarek z lata 2007 roku. Protestujący zapowiadają, że nie odejdą spod KPRM-u, dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione.