Chodzi o wydarzenia podczas środowego protestu związanego z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przepisów antyaborcyjnych. Policja użyła wówczas gazu pieprzowego i siły fizycznej. Na zamieszczonych później w internecie nagraniach z manifestacji widać grupę nieumundurowanych mężczyzn wyposażonych w pałki teleskopowe. Jeden z nich kilkakrotnie uderzył tym narzędziem demonstrujących. W piątek po południu poseł Szczerba poinformował o skierowaniu do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście zawiadomienia w tej sprawie. Jak przekazał, zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez zidentyfikowanego młodszego aspiranta, funkcjonariusza Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP, poprzez zadawanie protestującym ciosów pałką teleskopową w głowę. Poseł poinformował, że zawiadomienie dotyczy niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariusza i doprowadzenie do zagrożenia życia poprzez użycie pałki teleskopowej. - W demokratycznym państwie prawnym takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Na pokojowe demonstracje (...) nie wysyła się antyterrorystów i prowokatorów - zaznaczył Szczerba. Poseł chce wiedzieć, dlaczego wysłano antyterrorystów Polityk powiedział też, że protestujący na placu Powstańców Warszawy nie mieli świadomości, iż nieumundurowani mężczyźni z pałkami teleskopowymi to policjanci. Jak dodał, w zawiadomieniu poprosił też o wyjaśnienia, dlaczego do pokojowej demonstracji wysłano antyterrorystów. - Pałki teleskopowej można używać wyłącznie wtedy, kiedy istnieje uprawdopodobnione ryzyko utraty życia i zdrowia przez inną osobę. Takiej sytuacji w tym przypadku nie było. Mieliśmy też do czynienia w tej sytuacji z osobą całkowicie nieoznakowaną. (...) Ten funkcjonariusz policji nie miał żadnego oznakowania i był osobą całkowicie anonimową. Przez osoby poszkodowane był od początku traktowany jako bandyta - dodał. "Grupa protestujących została otoczona przez policjantów" Po środowych protestach rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak tłumaczył, że podczas nielegalnego zgromadzenia na placu Powstańców Warszawy, po kilkukrotnym wezwaniu do rozejścia się, grupa protestujących nie zastosowała się do komunikatu, więc została otoczona przez policjantów w celu wylegitymowania. Wskazywał, że jak zwykle w działaniach uczestniczyli też policjanci po cywilnemu, którzy zatrzymali m.in. jednego z mężczyzn, który zaatakował wcześniej umundurowanych funkcjonariuszy. - Próba odbicia zatrzymanego spotkała się z użyciem środków przymusu bezpośredniego - mówił Marczak. Po tych wydarzeniach Rzecznik Praw Obywatelskich z własnej inicjatywy podjął działania w sprawie interwencji policji wobec uczestników protestu. Jak zaznaczył, zaniepokojenie RPO wzbudziło w szczególności używanie środków przymusu bezpośredniego przez nieumundurowanych funkcjonariuszy.