Szef stowarzyszenia Maciej Pawlicki zapowiada, że zadłużeni dadzą wyraz swojemu niezadowoleniu. Pawlicki podkreśla, że wierzy w dobre intencje prezydenta Andrzeja Dudy, ale jednocześnie dodaje, że prace nad rozwiązaniem problemu kredytów frankowych trwają już zbyt długo.Protestujący zbiorą się przed pomnikiem Mikołaja Kopernika przy ulicy Krakowskie Przedmieście, skąd przejdą przed siedzibę Sejmu. Problem frankowiczów uregulowany przez dwie ustawy Przypomnijmy, że problem frankowiczów został dotąd uregulowany przez dwie ustawy, z których tylko jedna weszła w życie. Pierwszy projekt ustawy "o frankowiczach" przygotowany został przez klub PO. Wpłynął do Sejmu w lipcu. Miał pomóc w rozwiązaniu problemów posiadaczy hipotecznych kredytów walutowych (głównie we frankach szwajcarskich), którzy znaleźli się w trudnej sytuacji po wzroście kursu franka. Wiele z tych kredytów ma dziś tzw. wskaźnik LtV przekraczający 100 proc. (co oznacza, że wartość hipoteki jest niższa niż wartość kredytu). Projekt przewidywał, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości. Z programu miały korzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Inne warunki dotyczyły m.in. powierzchni nieruchomości. Ustawa została jednak gruntownie zmieniona podczas sejmowego głosowania 5 sierpnia. W pierwotnej wersji projektu koszty przewalutowania miały być dzielone pół na pół - na kredytobiorców i banki. Jednak posłowie niespodziewanie przegłosowali poprawkę SLD, zgłoszoną przez Wincentego Elsnera, która 90 proc. tych kosztów przerzucała Negatywne reakcje instytucji odpowiedzialnych za stabilność finansów Wersja ustawy przyjęta przez Sejm wywołała negatywne reakcje instytucji odpowiedzialnych za stabilność finansów. Senat na początku września wniósł do ustawy m.in. poprawkę, przywracającą pierwotny zapis, że koszty przewalutowania kredytów frankowych w połowie miałyby płacić banki, a w połowie kredytobiorcy. We wrześniu prezydium sejmowej komisji finansów zdecydowało, że komisja nie zajmie się poprawkami Senatu do ustawy "o frankowiczach" z uwagi na "duże wątpliwości konstytucyjne". W rzeczywistości przedstawiciele PO obawiali się, że w Sejmie przywrócona zostanie poprawka posła Elsnera. Oznaczało to całkowite odstąpienie od dalszych prac nad ustawą; ze względu na zasadę dyskontynuacji nowy Sejm wyłoniony w 25 października br. nie zajmie się nią. Druga ustawa, o funduszu wsparcia dla frankowiczów, została przyjęta i czeka na podpis prezydenta. Sejm zaakceptował poprawki Senatu do niej na ostatnim, październikowym posiedzeniu. Ustawa zakłada, że kredytobiorcy pozbawieni pracy oraz ci o najniższych dochodach na członka rodziny będą mogli przez 18 miesięcy otrzymywać pomoc do 1,5 tys. zł. Rozwiązania zawarte w ustawie skierowane są do wszystkich kredytobiorców zarówno złotowych, jak i walutowych. Prezydent Andrzej Duda poinformował w ostatnia niedzielę, że także jego kancelaria pracuje nad projektem, który ma pomóc frankowiczom. Jak mówił, będzie to rozwiązanie rozsądne, które nie spowoduje, że frankowicze znajdą się w lepszej sytuacji niż ci, którzy w tym samym czasie brali kredyty mieszkaniowe w złotówkach.