We wtorek na sejmowym korytarzu kilkadziesiąt osób z podopolskiej gminy Dobrzeń Wielki domagało się spotkania z premier Szydło i rozmów o cofnięciu decyzji ws. powiększenia Opola. "Protestujemy przeciwko bulwersującej decyzji o powiększeniu Opola, uważamy, że ta sprawa została przepchnięta pod stołem, nikt nie pytał mieszkańców podpolskich gmin o zdanie. Nie zgadzamy się na powiększenie Opola, nasza gmina po zrealizowaniu tego planu będzie skazana na bankructwo, nasi mieszkańcy nie chcą być w mieście Opole" - powiedział PAP przedstawiciel protestujących Rafał Kampa. Jak mówił, mieszkańcy podopolskich gmin chcą "wstrzymania bulwersującej decyzji o powiększeniu Opola, ponownego rzeczowego rozpatrzenia tej sprawy oraz spotkania z premier Beatą Szydło". "Premier podpisała się pod decyzją o powiększeniu Opola, więc musi się jeszcze raz zastanowić, czy warto podejmować taką decyzję. Nie wyjdziemy z Sejmu, dopóki premier się z nami nie spotka" - zadeklarował Kampa. Ostatecznie jednak po rozmowie ze Strażą Marszałkowską, protestujący zgodzili się opuścić budynek Sejmu. Rząd w lipcu przyjął rozporządzenie, zgodnie z którym z początkiem przyszłego roku powierzchnia Opola ma zwiększyć się o ponad 5 tys. hektarów (do blisko 15 tys. ha), kosztem sołectw z podopolskich gmin: Dąbrowy, Dobrzenia Wielkiego, Komprachcic i Prószkowa. Liczba mieszkańców Opola powiększy się o 9,4 tys. osób, do ok. 128,3 tys. Przeciwko powiększeniu powierzchni Opola od dłuższego czasu protestują samorządowcy i część mieszkańców podopolskich gmin. Wojewoda opolski i prezydent Opola przekonywali, że powiększenie obszaru miasta przyniesie korzyści całemu regionowi, nie tylko jego stolicy. Decyzję rządu ostro krytykowali politycy PSL, uznając ją za atak władzy centralnej na samorządową i lekceważenie opinii mieszkańców. Decyzję krytykuje też Mniejszość Niemiecka, której przedstawiciele zapowiedzieli skargę do Trybunału Konstytucyjnego oraz Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.