Skazany to student jednej z kijowskich uczelni, którego proces toczył się z oskarżenia o zamach na integralność terytorialną państwa. Jest to pierwszy wyrok sądowy w tej sprawie, w związku z którą ukraińskie władze aresztowały cztery osoby. Zgodnie z wyrokiem skazany mężczyzna odpowiadał za filmowanie protestu rzekomych Polaków na trasie do granicy oraz zamieszczał w sieciach społecznościowych materiały, nawołujące do zmiany granic Ukrainy. Sąd ustalił, że student robił to za pieniądze. 30 marca ok. 150 osób zablokowało trasę między Lwowem a prowadzącym do Polski przejściem granicznym Rawa Ruska-Hrebenne, domagając się m.in. "zaprzestania ludobójstwa Polaków". Policja ustaliła, że wśród demonstrantów, którzy twierdzili, że są przedstawicielami żyjącej na Ukrainie mniejszości polskiej, Polaków nie było. Niemniej podczas blokady, którą zorganizowano we wsi Grzęda, pojawiły się transparenty z polskimi napisami. Policjanci ustalili też, że uczestników akcji wynajęto, a jej organizatorzy za udział w "polskim proteście" płacili ok. 200 hrywien (ok. 30 zł). Do blokady doszło w tym samym dniu, kiedy nieznani dotąd sprawcy zaatakowali siedzibę konsulatu generalnego RP w Łucku na północnym zachodzie Ukrainy. Placówka została ostrzelana z granatnika, którego pocisk trafił tuż nad częścią mieszkalną, gdzie przebywali pracownicy konsulatu. W incydencie nikt nie ucierpiał. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podała następnie, że zleceniodawcą blokady był ukrywający się w Rosji przywódca radykalnej ukraińskiej organizacji "Nażdak" Mykoła Dulski. Według SBU zarówno blokada, jak i ostrzał konsulatu to dwie części jednej akcji, zorganizowanej przez rosyjskie służby specjalne. Z Kijowa Jarosław Junko