Sprzed Sejmu rolnicy udadzą się przed siedzibę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. O 14.00 ich delegacja chce rozmawiać z premier Ewą Kopacz. Jeśli nie dojdzie do rozmów, rolnicy mają postawić "Zielone Miasteczko". Rolnicy twierdzą, że manifestacja w Warszawie to ostateczność, bo rząd nie chciał dotąd angażować się w problemy wsi. Czytaj też w serwisie BIZNES: Bogaty jak polski rolnik? Jeden z organizatorów manifestacji Piotr Rybak gwarantuje, że rolnicy będą wytrwale walczyć o realizację swoich postulatów. Dodaje, że "Zielone Miasteczko" stanie bez względu na wcześniejsze deklaracje władz Warszawy, iż będzie ono nielegalne. Władze muszą bowiem czuć odpowiedzialność za uprawianie "minimalistycznej polityki" względem rolników. W stolicy licznie reprezentowana będzie grupa rolników z woj. zachodniopomorskiego. Jak twierdzą, nie opuszczą stolicy, dopóki nie będzie ugody z rządem. Chcą otrzymać zapewnienie, że grunty rolne nie będą sprzedawane obcym udziałowcom. Wraz z innymi domagają się także dopłat do produkcji mleka i wieprzowiny oraz wyższych odszkodowań za szkody łowieckie. "Legenda" Samoobrony wspiera rolników - Uważam, że trzeba wspierać Sławomira Izdebskiego i rolników, którzy tam będą protestowali. My też się wybieramy - powiedziała Renata Beger. Wczoraj była posłanka Samoobrony uczestniczyła w blokadzie drogi krajowej nr 10 w powiecie złotowskim. Dziś w Warszawie odbędzie się organizowany przez OPZZ protest rolników przed Sejmem i kancelarią premiera. Organizatorzy manifestacji zapowiadają przybycie 10 tysięcy osób. Rząd powinien pomóc rolnikom? Dyskutuj!