Na godzinę 10:00 we wtorek izraelski ambasador Jakow Liwne został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na miejscu miał spotkać się z nim wiceszef resortu Andrzej Szejna, aby porozmawiać przede wszystkim o kontrowersyjnej wypowiedzi ambasadora dotyczącej ataku armii izraelskiej na konwój humanitarny, w którym zginął Polak. Przedstawiciele naszego rządu oczekują oficjalnych przeprosin oraz chcą, by zostało przeprowadzone międzynarodowe śledztwo w tej sprawie. Rozmowa polityków ma dotyczyć także nowej sytuacji w stosunkach polsko-izraelskich oraz odpowiedzialności moralnej, politycznej i finansowej za wydarzenie, które miało miejsce ostatnio w Strefie Gazy. Podczas spotkania wiceminister zamierzał przekazać ambasadorowi notę dyplomatyczną. Na izraelskiego dyplomatę przed siedzibą resortu oczekują protestujący. Na miejscu pojawili się również politycy Solidarnej Polski Sebastian Kaleta i Jacek Ozdoba. Około 10:40 Szejna oraz rzecznik MSZ Paweł Wroński wyszli do dziennikarzy przed siedzibę MSZ. Byli tam nadal również skandujący demonstranci. Głośno zachowująca się grupa uniemożliwiła przedstawicielom resortu przekazanie informacji o przebiegu spotkania z ambasadorem, mimo kilkukrotnych, podejmowanych prób. Ostatecznie Wroński zapowiedział, iż w ciągu godziny odbędzie się konferencja prasowa wewnątrz budynku. Kontrowersyjna wypowiedź izraelskiego ambasadora. "Takie rzeczy się zdarzają" Przypomnijmy, że siedmioro wolontariuszy organizacji humanitarnej World Central Kitchen, w tym Polak, zginęło w Strefie Gazy. Organizacja podała, że zostali ostrzelani przez izraelską armię. Do wydarzenia doszło podczas dostarczania przez pracowników pomocy żywnościowej, która przybyła do Strefy Gazy kilka godzin wcześniej statkiem z Cypru. Tę sytuację skomentował izraelski ambasador w Polsce. - Atak, do którego doszło, był pomyłką. Na tę chwilę, z tego co wiemy, było to rezultatem nieprawidłowej identyfikacji, do której doszło nocą w strefie wojny. Takie rzeczy się zdarzają - oznajmi Jakow Liwne w wywiadzie dla Kanału Zero. Mimo że dyplomata wielokrotnie był pytany o to, czy przeprosi za zdarzenie, słowo "przepraszam" nie padło. Jakow Liwne zapowiedział również, że nie zostanie przeprowadzone międzynarodowe śledztwo w sprawie. Polscy politycy komentują zachowanie izraelskiego ambasadora Ten wywiad oraz ostatnie wpisy w mediach społecznościowych ambasadora Izraela wywołały lawinę komentarzy w sieci. Ambasador został skrytykowany także przez polityków koalicji rządzącej oraz opozycję. - Władze Izraela zachowują się w sposób stonowany, a niestety ich ambasador w Polsce nie potrafi ich wyczucia zachować. Znacząco utrudnia nasze wzajemne relacje - powiedział prezydent Andrzej Duda. Dodał, że ambasador "jest największym problemem państwa Izrael w relacjach z Polską". Całe zajście skomentował także premier Donald Tusk, który napisał: "Panie premierze Netanjahu, panie ambasadorze Liwne, zdecydowana większość Polaków okazała pełną solidarność z Izraelem po ataku Hamasu. Dzisiaj poddajecie tę solidarność naprawdę ciężkiej próbie. Tragiczny atak na wolontariuszy i wasza rekcja budzą zrozumiałą złość". Wicemarszałek Krzysztof Bosak napisał na swoim profilu na platformie "X": "Za śmierć Polaka oczekujemy przeprosin i odszkodowania dla jego rodziny, a nie połajanek". Po tych wypowiedziach polityków, izraelski dyplomata zarzucił zarzucił polskiej "skrajnej lewicy oraz skrajnej prawicy" postawę "antysemicką", podkreślił także prawo Izraela do samostanowienia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!