Pismo trafiło do siedzib wszystkich klubów parlamentarnych. "Jakiekolwiek próby ograniczenia budżetu IPN, szczególnie w obliczu nadchodzącej w przyszłym roku 70. rocznicy agresji sowiecko-niemieckiej oraz 20. rocznicy ponownego odzyskania suwerenności, uważamy za wielce nieroztropne i uwłaczające dla tych, którzy o tę niepodległość walczyli" - piszą byli opozycjoniści. - Protest wysłaliśmy najpierw drogą elektroniczną, później złożyliśmy go w klubach osobiście. Pod protestem wciąż popisują się kolejne osoby. Obecnie nazwisk jest niemal pięćset - mówi organizatorka akcji Jadwiga Chmielowska, jedna z liderek podziemnej Solidarności Walczącej. Opozycjoniści zarzucają rządowi, że zamiast wspierać IPN, woli finansować budowę gdańskiego Europejskiego Centrum Solidarności. - Tymczasem IPN grozi zatrzymanie prac nad skanowaniem zbiorów, ograniczenie rocznicowych obchodów, wstrzymanie niektórych śledztw - wylicza Chmielowska. - Co gorsza, zwolnionych może zostać nawet dwieście pracowników Instytutu - dodaje. - W tym roku budżet IPN wynosił 209 milionów złotych. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku będzie niemal identyczny. W liczbach rzeczywistych nic się więc zmieniło. Prawo zobowiązuje nas jednak do zwiększenia pensji prokuratorów, wzrosły też ceny energii i kosztów wynajmu. Na bieżącą działalność na pewno zostanie mniej - tłumaczy rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Akcję zbierania podpisów w obronie Instytutu prowadzi też Przemysław Miśkiewicz , szef stowarzyszenia "Pokolenie", który w przeszłości działał w podziemnym NZS. - Zajmuję się trochę historia najnowszą Śląska i wiem, jak trudno było, zanim powstał IPN i zaczął udostępniać naukowcom swoje archiwa - tłumaczy. Pod protestem autorstwa Miśkiewicza podpisał się m.in. były opozycjonista Kazimierz Świtoń, były szef AWS Marian Krzaklewski i były minister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka Grzegorz Opala. - Pismo mam zamiar złożyć na ręce wojewody śląskiego, czyli przedstawiciela rządu w moim regionie - zapowiada Miśkiewicz.