Manifestujący zebrali się pod kawiarnią Nowy Wspaniały Świat, gdzie mieści się siedziba "Krytyka Polityczna". W piątek schroniła się część osób ze skrajnie lewicowych środowisk, które miały dopuścić się ataku i pobicia osób z grupy rekonstrukcyjnej. Wśród nich większość mieli stanowić obywatele niemieccy. W sobotę na konferencji prasowej premier Donald Tusk poinformował, że wśród zatrzymanych znaleźli się także, obywatel Wielkiej Brytanii oraz Belg. "Ta sprawa była szczególnie gorsząca z oczywistych względów, takich symbolicznych" - powiedział Tusk. Protestujący pytali czy Krytyka Polityczna czuje się odpowiedzialna, za to, że "członkowie Antify dopuścili się napadu na grupę rekonstrukcyjną". "Czy będą chcieli przeprosić tych ludzi związanych z grupą rekonstrukcyjną, za te zajścia" - pytał organizator manifestacji, b. członek stowarzyszenia "Solidarni 2010" Marek Wernic. Z zebranymi spotkał się sekretarz redakcji "Krytyki Politycznej" Michał Sutowski. "+Krytyka Polityczna+, deklarowała, że Kolorowa Niepodległa, była pokojowa, natomiast, jeśli taki fakt miał miejsce, doszło do znieważania osób z grupy rekonstrukcyjnej, albo doszło do pobicia ze strony środowisk antyfaszystowskich to stanowczo się od tego odcinamy i nie popieramy tego typu działań" - mówił Sutowski. "My z naszej strony domagaliśmy się pokojowego działania" - podkreślał. Sutowski zwracał uwagę, że piątkowe zajścia w Warszawie "to są efekty działań grup towarzyszących bądź uczestników Marszu Niepodległości". Te stwierdzenie wywołało oburzenie zwolenników Marszu Niepodległości. Sutowski pytany przez PAP o szczegóły piątkowego zajścia w kawiarni Nowy Wspaniały Świat powiedział, że "grupa ludzi po incydencie na ul. Nowy Świat, w skutek interwencji oddziałów prewencji, uciekając przed oddziałami policji, została +zagnana+ do naszego lokalu i zamknęła drzwi". "Zostali tu kilka minut, po moim pośrednictwie, rozmawiałem z dowódcą policji i przez okno z osobami tutaj (w kawiarni - PAP). Po 5 minutach zdecydowali się w sposób pokojowy zgodnie z życzeniem policji opuścić ten lokal, zostały wylegitymowane i odwiezione na komendę. (...) Przy czym policja wówczas zaznaczała, że te osoby nie będą zatrzymane, mówiono o sprawdzeniu tożsamości" - powiedział Sutowski.